Zupka chińska, ekspresowa – to zmora, diabeł i temat tabu dla zwolenników zdrowego sposobu odżywiania. Kupę chemii i wszelkiego co niezdrowe zawarte w małej, relatywnie taniej foliowej paczce. Ja jednak nie raz przypominam sobie np. spanie w warunkach polowych i restart po zmęczeniu lub długiej, chłodnej nocy. O dziwo taka nędzna mała bieda-zupka nie raz postawiła mnie na nogi, rozgrzała i dała energię do dalszego działania.
Nie. Zupki chińskiej nie da się traktować jako pełnowartościowego posiłku, ale raczej jak coś w rodzaju zupowego „energetyka” (niezdrowe to to, ale czasem przydatne).
Oczywiście mam swoje kilka wypróbowanych zupek chińskich, takich które relatywnie dobrze smakują, a przynajmniej dadzą się zjeść w razie czego.
Oczywiście czasem natykam się na taką zupkę, której nie da się zjeść – na zdjęciu mam rozparcelowany kubełek krewetkowy znanej marki na V. kupiony z promocji w znanej sieci. Zestaw zapowiadał się dobrze, nawet zawierał kilka liofilizowanych krewetek, ale przynajmniej 2/3 zupy, po zabiciu pierwszego głodu wylałem. Była obrzydliwa jak siuśki martwego śledzia (oczywiście nie wiem jak one smakują – ale na pewno podobnie do tej zupy).
Na szczęście mam dobrą strategię – przed kupnem czegoś do wzbogacenia zapasów, najpierw próbuję 1 sztukę – potem kupuję więcej.
Co Ty myślisz o tych zupkach?
Polecam:
W przypadku ratowania życia (dosłownie lub w przenośni) obowiązuje, jeśli chodzi o jedzenie, jedna zasada: „wełna, nie wełna, byle d..a pełna”.
Cóż ja w zapasie nie mam zupek chińskich. Kiedyś się tym trochę żywiłem. (kilka godzin za kółkiem, potem kilka godzin w biurze a w międzyczasie zupka z kubka). Jakoś to na mnie nie wpłynęło, ani pozytywnie, ani negatywnie. Po prostu mi się przejadły.
W mojej ocenie, można rozważyć posiadanie kilku (nastu) sztuk w zapasie. Nie ukrywajmy, ugotowanie obiadu z kaszy lub makaronu i konserwy lub słoika i tak trwa dłużej niż zalanie zupki wodą.
Ja w większości gotuję obiady, bo mam na to czas (choć napięty ale jednak będącpracując w domu nie wyobrażam sobie nie zrobić obiadu), ale zdarzają się dni że wyjeżdżam na całe przedpołudnie, wpadam do domu razem z dzieckiem i dopiero gotuję coś uberszybkiego.
A gotowa zupka mogłaby załatwić problem obiadu, tylko wiem że moje dziecko tego nie dotknie…. A dlaczego…. Bo nie próbowało… A dlaczego… Bo nie dotknie…. A dlac…
W mojej skromnej ocenie, nie należy brać pod uwagę opierania całego zapasu na tego typu produktach, ale nie należy ich wykluczać. W końcu mają swoje zalety:
Waga, cena, objętość, kaloryczność, łatwość przygotowania…
Wady: Zawartość chemii ale tak na prawdę która żywność nie ma teraz chemii, smak (wg mnie są one za słone).