Dzisiejszy wpis piszę po przeczytaniu dyskusji na FB na ten temat. Otóż uważam, że zazwyczaj w Polsce nie wykorzystujemy na ogół możliwości jaką daje zbieranie wody deszczowej. Z aktywnym zbieraniem deszczówki zetknąłem się ostatnio u znajomych na działkach. Woda z rurociągu ROD jest kiepskiej jakości, o ile akurat nie ma awarii, mąż znajomej zamontował więc duży zbiornik PET za altanką.
Chodzi mi o zbiornik jak na zdjęciu powyżej. Instalacja działa grawitacyjnie. Woda jest wykorzystywana na działkę i gospodarczo, co dale dostęp do wody relatywnie czystszej niż to co płynie ze starego rurociągu oraz przynosi wymierne oszczędności, bowiem woda na ROD jest olicznikowana. Zbiornik był okazyjnie kupiony poniżej 150 zł (z oporządzeniem).
Tak, w Polsce mamy możliwości, mamy coraz bardziej drożejącą wodę – a robimy np. głupotę jaką jest spuszczanie muszli klozetowej drogą wodą pitną, zamiast do tego celu wykorzystywać deszczówkę lub tzw. „szarą wodę” (np. wodę po kąpieli).
Deszczówka jest w miarę czysta i miękka, szczególnie poza wielkimi miastami, ale nawet w metropoliach nie ma co się dawać ponosić smogowej histerii. Miejski smog to są relatywnie duże cząstki, banalnie łatwe do odfiltrowania prostym filtrem grawitacyjnym, który może wykonać każdy z nas w cenie poniżej 10 zł (odpowiednie naczynie, np. butla PET 5l, węgiel drzewny/grillowy, piasek, żwir, itp.). Po takim procesie mamy już bardzo czystą wodę do celów gospodarczych, mycia, prania, itp.
Oczywiście, zbieranie deszczówki jest utrudnione w bloku, ale mogą to wypraktykować ci z nas, którzy mieszkają w domkach, lub prowadzą ogródki działkowe i mają zużycie rozliczane wg licznika.
Zbierajmy zatem deszczówkę! To częściowa niezależność oraz oszczędności.
Polecam:
Płyn do spryskiwaczy własnej roboty (lub inny niezamarzający)
aha, próbowałem bawić się w wykorzystywanie szarej wody u mnie w domu – moja uwaga jest taka, że aby ją przechować dłużej niż kilkanaście godzin należałoby użyć filtru grawitacyjnego, który opisałem we wpisie
w cieple szara woda szybko się psuje i zaczyna zalatywać szambem
zabawa trudna do wykonania w mikroskopijnej łazience w bloku
No tak w blokach to się raczej nic nie wymyśli w tym temacie , może rynny na parapetach i przekierowanie do beczki , na balkonie. Spłódzielnie powinny inwestować w takie instalacje. Za to w domach jednorodzinnych jest duże pole do popisu, może coś takiego wykminię, z tym, że u mnie jest jeszcze czynna studnia ,ze sprawnym wyremontowanym niedawno hydroforem, więc motywacja do zbierania deszczóki jest niższa .
to prawda, w Twoi przypadku toi nie jest takie konieczne – woda z ziemi będzie zawsze lepsze do domu, o ile nie jest zanieczyszczona – ale np. do czyszczenia, prania, mycia auta, albo na płyn do spryskiwaczy – deszczówka jest idealna – jakbyś ją przepuścił przez filtr węglowy własnej roboty (koszt mniejszy niż 10 zł polskich) to masz de facto destylowaną
woda ze studni niestety będzie twarda, ma to zwoje zalety przy spożyciu (wapń) ale dla celów użytkowych niekoniecznie
no i powiedzmy szczerze – ile za to zapłacisz – jednorazowy wydatek na zbiornik i drobna przeróbka rynny 100-200 zł raz na zawsze – filtr poniżej 10 zł jak zrobić? butelka PET 5L, za darmo z pojemnika na plastik, najtańszy węgiel do grilla (nie brykiet, zwykły węgiel drzewny!), jakieś warstwy oddzielające typu wyprana stara bawełniana koszulka (na szmaty), wyparzony piasek i/lub żwir (zebrane za free na spacerze leśnym) – nie będziesz nawet musiał kupować źródlanki do płynu do spryskiwacza
Na jachtach miałem zainstalowany na każdym z bomów wlaśnie taki „patent” do zbierania słodkiej wody deszczowej spływającej z żagla. No, o, szczerze mówiąc to była ona niemal słodka, bo żagiel był przecież non-stop „impregnowany” solą ,ale, do celów gospodarczych spokojnie wystarczało.
Na balkonie można w ten sposób zbierać wodę albo z posadzki balkonu (jeśli sąsiad z dołu nie bedzie „darł ryja”, że mu wiadro zwisa…) lub po zainstalowaniu niewielkiego daszka tak by zbierać wodę z balkonu sąsiada z góry…
Z resztą rozwiazań jest dużo więcej, a koszt symboliczny