Wieczorem taksówka czy transport publiczny? Bezpieczeństwo w komunikacji publicznej.

Właśnie jestem po krótkiej rozmowie z entuzjastą transportu publicznego. Ja osobiście nie jestem zbyt wielkim fanem miejskich autobusów i tramwajów – oczywiście doceniam ich ważną rolę w „organizmie” jakim jest miasto, ale w czasie studiów i w pierwszych latach kariery najeździłem się sam tyle transportem publicznym, że mam tego po dziurki w nosie. Po prostu – taka osobista preferencja.

Wolę obecnie mieszkać w mniejszym mieście i mieć swobodny dostęp wszędzie gdzie chce rowerem, pieszo lub autem niż gnieść się w tramwajach we Wrocławiu czy Poznaniu.

ZdjęcieKRAINA

Wieczorem taksówka czy transport publiczny?

To jest jeden z głównych punktów mojej niedawnej rozmowy ze znajomym. Otóż w moim otoczeniu (znajomi) wydarzyło się przez te lata około kilkunastu sytuacji związanej z bezpieczeństwem w transporcie publicznym. Sam miałem trzy mocne sytuacje podbramkowe właśnie idąc na przystanek tramwajowy z lub do domu. W otoczeniu znajomych w tym samym kontekście zdarzały się kradzieże, wymuszenia, szarpaniny a nawet ciężkie pobicia z pobytem w szpitalu włącznie.

Wspólny mianownik tych sytuacji: okolice przystanków komunikacji publicznej lub same przystanki, wieczór lub późny wieczór (ciemno), wyrachowani (zawodowi) złodzieje albo nadzianie się na agresorów pod wpływem alkoholu.

Sam przejazd – przebywanie w autobusie miejskim, tramwaju praktycznie wyłącznie związane było z kradzieżami kieszonkowymi natomiast one i tak były dotkliwe dla tych co stracili portfel, telefon lub inne precjoza.

Zwłaszcza wieczór, jak wspomniałem, jest tym newralgicznym okresem, gdzie w okolicach transportu miejskiego źle się dzieje, dlatego zawsze w stosunku do młodszych znajomych – szczególnie lubiących wieczorne imprezy w okolicach Starych Rynków tu i tam radę – stać cię na imprezowanie w pubie na Starym Rynku – to zapewne stać cię i na powrót taksówką do domu, zwłaszcza jeśli jesteś po piwku i twoje zmysły są przytępione, weź taksówkę.