Uliczna samoobrona i survival. Dylematy

Ostatnio zacząłem odnawiać wpisy dotyczące samoobrony na ulicy. W rozmowach ze znajomymi i komentarzach na FB pojawiają się nieuniknione dylematy dotyczące tematu. Jeśli na temat popatrzymy uczciwie to jest zagadnienie tak wielowątkowe jak innego typu „survival”. O co chodzi?

W survivalu możemy przygotowywać się na przykład na scenariusz ewakuacji „do lasu” w razie najmniejszego zagrożenia, jednak w indywidualnych przypadkach ewakuacja „do lasu” może okazać się właśnie najgorszym możliwym wyjściem. Tu po prostu trzeba mieć opracowane kilka scenariuszy i reagować elastycznie, a nie nastawiać się na scenariusz partyzancki. W pewnych przypadkach skuteczne może okazać się co innego. Zebrać się w paramilitarne grupy, wystawić patrole na rogatkach  miasta, czy osiedla, zaimprowizować checkpointy oraz ogrodzenia z drutu. Taki scenariusz widzę np. przy okazji najazdu hord „zombie” chętnych by nas „ubogacać kulturowo”. Tutaj zadziała oddolna organizacja (o ile zadziała z naszym polskim, kłótliwym charakterem).

W ulicznej samoobronie możemy zakładać, że tak jak napisałem, zrobienie masy na siłowni i „odstraszająca” sylwetka ochroni nas przed agresją. (To potwierdzi wielu znajomych). Jednak jak jeden kolega w komentarzach wspomniał – masa „zrobiona na siłowni” w dodatku na wspomagaczach to może być balast, który wcale nie pomoże nam w realnej konfrontacji. Tutaj zadziała definicja mięśni, jakość. Innymi słowy możesz być o wiele chudszy niż wypakowany koks z siłowni i skutecznie go oklepać. Także jeśli siłownia – to koniecznie łączyć ja  innymi sportami (co z resztą sam zawsze robiłem).

Co jednak z tego, że autor we własnej osobie latami ćwiczył na siłowni oraz sporty związane z samoobroną (oczywiście nigdy do jakiegoś mistrzowskiego poziomu a’la Chuck Norris, ale jednak), kiedy pewnego pięknego dnia ktoś z wysokiego piętra jednego z keslingów (wieżowców) rzucił pełną szklaną butelką w kierunku jego głowy. Chybił, ale dość mało brakowało. Tyle w temacie wieloletnich przygotowań.

Zatem co pozostaje? Poruszanie się pod menelskimi wieżowcami tylko w wojskowym hełmie?

Weź i bądź tu mądry.

Uliczna samoobrona. Urośnij (dosłownie)