Często sobie na ten temat dyskutuję z kolegą Areckim z bloga ‘Na kryzys…’, który znajdziecie w mojej linkowni. Tak. Uważam, że każdy preppers powinien zaprzyjaźnić się z kuchnią wegetariańską, wegańską, itp. Nie. Nie będę Cię tutaj namawiał do zmiany filozofii życia, a tylko przedstawię kilka moich argumentów na rzecz wege-kuchni w survivalu.
Mięsa nie będzie
Im szybciej opanujesz bezmięsną kuchnię, wegetariańskie potrawy zrobione tak, by były dość smaczne i przyjemne dla podniebienia, bez jakiegokolwiek użycia mięsa, do którego jesteś przyzwyczajony – tym lepiej poradzisz sobie w razie W, kiedy najprawdopodobniej mięsa nigdzie nie kupisz, ani nie zdobędziesz w inny sposób. Nastaw się, że łatwo dostępne mięso, które masz teraz w razie kryzysu stanie się towarem mocno deficytowym. Jeśli teraz nauczysz się robić pyszne bezmięsne jedzenie – poradzisz sobie o wiele lepiej w mrocznej przyszłości.
Robiłem dwa garnki bigosu z czerwonej kapusty przed Świętami. Jeden garnek był z małą ilością wędliny, drugi czysto roślinny. Przegotowałem wstępnie „wsad”, przykryłem garnki pokrywkami i odstawiłem na balkon. W międzyczasie dowiaduję się, że bigos robię zupełnie niepotrzebnie. U rodziców bigosu jest już tyle, że ledwo mieści się w lodówce. Nikt tego nie zje po prostu. W moim zamrażalniku nie ma za dużo miejsca. Gotować dalej mi się specjalnie nie chciało – czerwona kapusta się średnio nadaje do mrożenia (wg mnie). Jak już coś wolałbym zacząć ponownie z kiszoną białą kapustą. Dobra, myślę sobie, kapusta za kilka zł pójdzie najpierw na eksperyment (a potem na kompost).
Gotować zacząłem 16 grudnia, na pewno dobrze przegotowałem kapuściany wsad, wystawiłem od razu wrzące jeszcze kapusty na balkon. Temperatury przez większość czasu były lekko ujemne, do kilku stopni w dzień, na pewno jednak mniej niż w lodówce. Test prawdy zaplanowałem na 26 grudnia, czyli 10 dni później. Garnki przez ten czas nie były otwierane.
Garnek z wędliną. Smród nie do opisania. Zapach jakby umarło jakieś zwierzę i padlina zaczęła się już rozkładać. Ekspresowe wietrzenie domu, wywalenie zawartości na śmietnik. Do teraz mam pod nosem ten smród.
Garnek „wegetariański”. Zupełnie czysty, nic, przyjemny zapach kapusty (o ile ktoś lubi zapach bigosu). Dziabnąłem trochę na smak. Dobry, neutralny, nic się nie zepsuło.
Mój 10-dniowy eksperyment potwierdza moje wcześniejsze obserwacje. Mięso przechowuje się zdecydowanie trudniej niż produkty bezmięsne. W analogicznych warunkach mięso psuje się szybciej niż warzywa i dotyczy to też produktów z jego nawet śladową zawartością. Przetwory roślinne, słoiki, susze, wywary, itp. są o wiele łatwiejsze do zrobienia i zakonserwowania dla początkującego kucharza-survivalisty niż te z mięsną wkładką.
Mięsne składniki w potrawach można dość łatwo zastąpić… ale o tym porozmawiamy w kolejnym wpisie, lub w dyskusji.
Napisz co myślisz na ten temat w komentarzach poniżej!
Polecam też:
Dobry wpis, życiowy. Od 7 lat nie jem mięsa i dalej żyję. Dodał bym tylko, że wychodowanie żywności roślinnej jest mniej czasochłonne i zużywa mniej wody niż produkcja mięsa.
…co jest ważne przy chęci osiągnięcia samowystarczalności…
pozdrawiam, dzięki za komentarz