Dzisiaj mały suplement do tematu „Jak się powinien ubierać survivalista.”. Moje dzisiejsze słowa są pomyślane jako przedstawienie faktu. Prawda nie do końca wygodna. Prowokacja i oskarżanie kogokolwiek jest mi osobiście odległe. Raczej chodzi o to, byśmy usiedli wspólnie nad tematem i go przeanalizowali.
Jeśli zrobię wśród dalszych znajomych eksperyment myślowy i zapytam, kto to jest survivalista (znacznie mniej osób zna nowy termin 'preppers’) to otrzymam jasną odpowiedź. Jasny wizerunek.
Survivalista to jest człowiek w mundurze z demobilu, bojówkach i panterkach. Survivalista wierzy w koniec świata i wojnę, czyli jest fanatykiem i lekkim szaleńcem, bo przecież „każdy normalny” wie, że wojna nie wybuchnie a końca świata nie będzie. Survivalista ogląda filmy w stylu „The Walking Dead”, siedzi w internecie na stronach sklepów z toporkami i bronią czarnoprochową czy pneumatyczną, a przecież normalny człowiek ogląda „Taniec z Gwiazdami” i poluje na przecenę nowego ajfona raczej.
Survivalista jest trochę, albo i bardzo niebezpieczny, bo ma skrajne poglądy. Survivalista ma nóż, często nosi nóż, normalni ludzi nie latają z nożami. Nóż to temat tabu, zwłaszcza narzędzie nie do krojenia kanapki, ale nóż a’la Rambo II (do szlachtowania wrogów) czy inna maczeta. Jeśli nosisz nóż, musi być z tobą coś nie tak.
Survivalista ma broń albo jej ekwiwalent. Prawie każdy survivalista, którego znam miał/ma broń pneumatyczną, jakieś ASG, nieliczni broń czarnoprochową, naprawdę nieliczni legalną broń palną. Jednak wizerunek wśród normalnych ludzi jest taki. „Survivalista ma broń”. Broń to jest w polskim społeczeństwie temat tabu, zwłaszcza wśród starszych osób, broń budzi lęk, broń mają przestępcy, nie uczciwi obywatele. Mieć broń to jest coś nie tak z głową, nieprawdaż?
Survivalista lata po lasach. Kto normalny się szweda po terenie, nieużytkach i lasach. W dalszym kręgu znajomych rodzina uznała jednego kolegę za nienormalnego i zaczęła nalegać na konsultacje na linii psycholog/psychiatra. Ten bowiem zaczął niemal codzienne wędrówki po polach, nieużytkach, lasach. Serio. Przecież normalny człowiek chodzi do galerii handlowej, do pubu i na mecz, a nie jakieś wędrówki w odosobnieniu, „przecież to oszaleć można”.
Moi drodzy, listę dziwnych zachowań survivalistów, dziwnych nie dla nas, ale dla ogółu społeczeństwa można wydłużać. Nawet zwykłe uzasadnienie „Robię zapasy na wypadek wojny, apokalipsy zombie i katastrofy” budzi na zewnątrz lęk i podejrzenia. „Jak to, czy ty chcesz aby wojna wybuchła, co ty Putina popierasz? Ty czekasz na katastrofę, czy ty normalny jesteś? Pracą i nauką się lepiej zajmij…”
Jeszcze raz, nóż, broń, wojna, apokalipsa zombie, spanie po lasach, grupa ludzi z moro z dziwnymi naszywkami (faszyści?)… ten zestaw budzi podświadomy lęk i niechęć „normalnego” ogółu.
Podsumowanie
Moja skromna rada w kontekście poprzedniej dyskusji o wyglądzie survivalisty. Nie staraj się wyglądać jak survivalista z filmów czy zlotów preppersów. Noś się normalnie, żadnego demobilu i plecaków z naszywkami. Wyglądaj jak „grey man”, trzymaj „low profile”, nie zwracaj na siebie uwagi w otoczeniu, ani w internecie. Nie epatuj na około swoim hobby, nie mów wszystkim o filozofii survival/preppers, czynionych zapasach, itp., Nie próbuj zyskać uznania naokoło, wśród „normalnych ludzi”. Im „mniej ciebie” naokoło, w sensie survivalowym, tym lepiej. Nie zmienisz postrzegania survivalisty przez ludzi naokoło. Zaakceptuj fakty i rób swoje, rób inteligentnie!
Polecam:
Tak jest to prawda, ja jestem daleki od jakiegoś skrajnego przygotowywania się na wojnę, apokalipsę, bo to raczej nie nastąpi. Ale na codzienne zdarzenia to już tak. Broń w PL budzi raczej złe reakcje
obojętnie czy pozwoleniowa, czy bezpozwoleniowa czarnoprochowa, czy wiatrówki, to wszystko przeciętnemu Januszowi kojarzy się źle, z jakaś przestępczością z nie wiadomo czym. Noże to już jest śmiech na sali, większości ludzi noże źle się kojarzą z jakąś przestępczością z jakimiś bandytami, tym czasem nóż to jest narzędzie tak samo jak toporek. W aucie nóż może się przydać do wybicia szyb, przecięcia pasów. Przykład z głośnego wypadku na Podhalu, gdzie w aucie utopiło się 5 osób gdyby w aucie były noże, najlepiej jakieś ratunkowe z wybijakami do szyb byłaby szansa na przeżycie choćby 2-3 osób, hartowaną szybe dość ciężko wybić ręką , boczne i tylna w aucie są hartowane, przednia klejona, o wybiciu przedniej to już w ogóle nie ma mowy. Natomiast prawie każdy ma bardzo groźny przedmiot jakiś długi śrubokręt i jakoś śrubokręty nie wzbudzają złych emocji.
Natomiast scyzoryki jakiś Victorinox , nie wzbudzają już specjalnie złych emocji, bardziej jakies noże powiedzmy terenowe, czy jakieś większe składane źle się kojarzą
Kurcze…
To ja prawie prepers jestem 😉
Co prawda ubrania wojskowe noszę zasadniczo w pracy, bo wygodne i trwałe no i wojny nie chcę (choć Putina w paru kwestiach popieram), ale cała reszta pasujedo mnie jak ulał 🙂
Uwielbiam moje łachy z Bundeswehry. Nie wyobrażam sobie życia bez moich holenderskich spodni i kurtki. Ale oczywiście w razie „W” mam przygotowany strój a’la bezdomny. Tylko zastanawiam się, czy buty taktyczne też mogą być źle odebrane?
Eeee tam… Pochlapiesz białą farbą lub betonem i będziesz „brawie rasowy budowlaniec” 🙂
jakbyś mi to wyjął z ust (BT -brawo ty)