Dzisiaj zapraszam na audycję poświęconą nie apokalipsie zombie, nie upadkowi meteorytu, nie powodzi, czy trzęsieniu ziemi, ale „katastrofie” która się może zdarzyć w naszym życiu osobistym, katastrofie zwanej bezrobociem. Oczywiście, jak na blog survivalowy przystało wspomnę o roli aktywności fizycznej jako o elemencie wzmacniającym odporność psychiczną, tak potrzebną w tym trudnym okresie.
Do pobrania w pliku: http://miejski-survival.pl/wp-content/uploads/2018/02/bezrobociesurvival.mp3
Jakie masz zdanie na ten temat? Napisz!
Tak z tym sportem i sprzętem to się robi już jakieś kuriozum, ostatnio na jakiś kanałach rowerowych na YT słyszałem porady, że jazda bez miernika mocy to nie jazda i miernik mocy jest na dzień dzisiejszy absolutnie potrzebny, jakieś trenażery, o butach i pedałach zatrzaskowych to już nawet nie wspominając. To wszystko owszem, jest potrzebne ale w sporcie zawodowym i to na już wysokim poziomie, np. na poziomie mistrzostw Polski lub Mistrzostw Europy, do zawodów regionalnych nawet takie rzeczy nie są potrzebne.
wiesz, jeszcze przed okresem takiego rozwoju netu jak teraz, a to przecież naprawdę niewiele lat wziąłem sobie mapę miasta linijkę i w bardzo prosty sposób policzyłem trasę – takie mierzenie efektów bez elektroniki to 3-4 minuty przy ciepłej herbacie po treningu i wiedza z zakresu szkoły podstawowej, no przynajmniej ja miałem też na geografii gdzie północ a gdzie południe…
zdawanie się tylko na elektronikę, sprawia, że zapominamy o elementarnych umiejętnościach: dodawanie, dzielenie, elementarna nawigacja w terenie
czyli po prostu trochę nas ogłupia
Sport amatorski stał się niezłym biznsesem zatracając to o co chodzi w sporcie amatorskim. Zabieranie smartfona na siłownie jest troche głupie , bo po to się idze na siłownię, żeby trenować a nie latać ze smartfonem. Ja nie lubię takich salonowych siłowni, sam chodze na normalną nie jakąś spelunę ale na taką gdzie chodzi się na trening a nie błyszczeć smartfonem. Suplementy to samo owszem w jakimś małym procencie coś to może dać ale jak ktoś za mało trenuje, nie trzyma ,żadnej diety to jest kupowanie sobie placeba. Skuteczność niektórych supli można porównać do homeopati niby jakaś skutecznośc jest ale procentowei to 12 proc samej substancji stanowi skuteczność a reszta psychika , to ma bardziej działać na psychikę niż realnie coś dawać
No i oczywiście redukcja kosztów stałych na bezrobociu raczej nie chodzimy do PUBU. To co można już wcześniej zastosować to zoptymalizować samochód na jakiś oszczędniejszy z LPG albo jakiś starszy niezniszczalny diesel dobrze utrzymany np. jakiś SDI czyli bez turbiny był montowany jeszcze w Seacie Leonie 1 generacji i Golfie do 5 Generacji, to jest ważne bo auto to pożeracz oszczędności. Jak pracowałem krótko w tej hurtowni to taki młodszy kolega który odchodził i ja miałem go zastąpić jeździł BMW z silnikiem 2.8 bez LPG, nie mam nic do posiadaczy BMW ale takie auto wydrenuje budżet w trybie błyskawicznym w razie przerwania dochodu. Co można zoptymalizować warto zoptymalizować, dla mnie to oczywiste ale warto wspomnieć jak ognia unikamy jakiś pożyczek , rat na smartfon i tym podobnych, jak palimy papierosy to rzucamy palenie, alkohol raczej ograniczamy, jak mamy chęć i możliwości można sobie samemu wino robić, byle by potem za dużo tego nie pić.
no ale nie chodzi o to by siedzieć samemu, się izolować i nie spotykać ze znajomymi, pub i klub to wir w kieszeni, ale jakaś domówka czy wspólne ognisko, czemu nie
no i kumpli pubowych na trening powyciągać, czy jakas wspolna wyprawe w teren 😉
oszczędniej
Wiesz niby tak od czsu do czasu PUB nie zaszkodzi ale. np. mi już specjlanie puby zbrzydły, w sensie takich, żeby siedziec i łoić 5 browarów jeden po drugim a później wracać taryfą , straszny drenaż kasy, bo i jakies jedzenie się weźmie zawsze i nawet stówka pójdzie. A finalnie nic to nie wnosi, ostatnio jak juz to prędzej jakaś domówka jak już niż PUB. Na jakieś przypadkowe kontakty z płacią przeciwną poznaną w PUBie w Lesznie specjalnie nie ma co liczyć, choć mi się raz przytrafiło ale to jest jeden przypadek na powiedzmy 5 lat uczęszczania do Pubu dwa razy w miesiącu czyli efektywność bardzo niska, w Pubach raczej siedzą takie zamknięte grupki znajomych przynajmniej w Lesznie, aczkolwiek siedząc w domu nie byłoby żadnej wydajności wieć czasami lepsza niska wydajność niż żadna
dokładnie, ludzie siedzą w zamkniętych ekipach, jeśli dziewczyny przychodzą to też i raczej nie lubią jak ktoś obcy się próbuje wkręcić, pub to głupie miejsce na nowe znajomości, już lepiej siłownia, jakaś sekcje, klub sportowy, itp
Zdecydowanie tam gdzie jest jakiś wspólny kontekst, wspólne początkowe tematy, w pubie trzeba rozwijać rozmowę z nikąd, a i tak jesteś na początku jakimś obcym gościem. Tak mi się raz udało poznać panne w pubie ale to było odstępstwo a nie reguła. Jakieś kluby sportowe mogą być lepszym miejscem teoretycznie. Typowe kluby których raczej ubywa w Lesznie się jeden zamknąl już a wcześniej jeszcze jednen były 3 teraz jest 1. To już kompletnie kiepskie miejsce choćby dlatego, że jest zbyt głośno, owszem kiedyś w takich miejscach łatwo było o kontakty z płcią przeciwną wiadomo jakie ale nic pozatym. Teraz jest raczej zmierzch tzw clubingu, młodzi ludzie spędzają czas inaczej. W sumie to dobrze bo sam wiem ile patologi było w takich miejscach
Acha jako , że warto uczyć się na błędach cudzych a nie swoich, chętnie podzielę się opisem przypadku z dalszej rodziny z województwa XX . Pewna ciotka posiadając dobre wykształcenie mgr. Inż. dobra znana uczelnia techniczna wpakowała się takie bagno w jakie myślę nawet ja z wykształceniem średnim i wielkopolską intuicją bym się nie wpakował. Plus trochę życiowego pecha to tez był istotny czynnik. Pracę miała stabilną dobrze płatną jeździła nawet na zagraniczne szkolenia do Stanów . Pierwsze zawirowanie rozwód, zawsze jakieś ślady to zostawia, nie ułożyła sobie życia osobistego ponownie, zawirowanie drugie utrata pracy, szefostwo wzięło sobie młodszą Menadżerkę , i nikogo nie interesowało, że po 50 –tce łatwo pracy nie znajdzie, czas na szukanie pracy był trudny, lata ok 2008. Błędy w czasach prosperity były takie , że jeśli nie prowadzisz firmy i nie możesz liczyć na amortyzację kosztów nie kupujesz nowego auta. Tutaj auto było nowe w dodatku w kredycie, najgorszy splot okoliczności. Dalej błąd kardynalny najgorszy podżyrowanie koleżance kredytu, koleżanka nie spłacała więc przeszło na nią, dalej problemy zdrowotne zawał serca to też duży cios. Później zaleganie z czynszem, możliwa eksmisja w niedługim czasie ale ratuje ją to , że nie ma lokali zastępczych , jednak jak tylko się znajdą na pewno ją wywalą. Czy można było tego uniknąć ? Myślę , że w jakimś stopniu na pewno, w tym momencie sytuacja wygląda jak ( ja lubie takie sytuacje porównywać do awarii lotnicztch dobra analogia), awaria dwóch silików plus awaria sterów i dekompresja jednocześnie , gdzieś nad środkiem Atlantyku brak szans a wyjście cało. Chętnie podzielę się też inną historią na faktach tym razem o wyjściu z paskudnego kryzysu niemal historia jak z filmu.
i dlatego dobry jest ruch preppers, czyli przygotowanie, zwłaszcza ci ludzie, którzy kładą nacisk na przygotowanie finansowe
jest spokojna pogoda, to w spokoju przygotowujesz się do nadchodzącego sztormu, jakby to jeden „ktoś” powiedział…
ciekawe czy ten „ktoś” tu zaglądnie i powie co myśli 😉
Tak mam też inną osobę w dalszej rodzinie odporną na kryzysy . Brak kredytów, auto używane bez kredytów, ponsja nauczyciela, drugie źródełko wynajmowanie pokoi pracowniczych, trzecie źródełko lekcje po godzinach, upożądkowana sytuacja osobista, dobre zdrowie, aktywne spędzanie czasu, basen spacery. Taka osoba jest zabezpieczona przed wiekszością kryzysów. ( jak 4 silnikowy samolot, z potrójną instalacją hydrauliczną, i z inż . pokładowym tak na wszelki wypadek). Niektorzy ludzie jaklby intuicyjnie umieją się zabezpieczyć bez czytania jakiś stron preperskich, plus trochę życiowego szczęścia .