Na grupach FB krąży sobie w najlepsze artykuł Kolegi GPS, związanego z koncepcją „survivalu łódkowego” insynuujący związki polskich preppersów, survivalistów, bushcraftowców oraz innych grup zainteresowanych naszym hobby z polityką. Taka insynuacja jest wierutną bzdurą. Survival nie jest polityczny, nigdy nie był.
Rozmawiam z Kolegami i Koleżankami z grup, prywatnie także o polityce. Jest nas wielu, o zupełnie różnych poglądach. Są PISowcy i POwcy. Są ludzie bardziej i mniej patriotyczni, są ludzie głęboko wierzący oraz ci, którzy przywiązują mniejszą uwagę do Kościoła. Jest oczywiście duża reprezentacja osób o poglądach wolnościowych (na pewno przyciąga je aspekt niezależności, off-grid, samowystarczalności). Na pewno znajdą się jednostki skrajne w swoich poglądach, jak wszędzie. Jeśli wejść na grupy FB grzybiarzy czy wędkarzy jest dokładnie to samo. Rzucanie hasła „Survival jest polityczny” jest jedynie tanią sensacją.
Po prostu przeżyj.
Tutaj mam wielka ochotę zacytować pierwsze punkty regulaminu grupy „Po prostu przeżyj”, do której należę, to jest wg mnie przykład dominującego podejścia w środowisku:
1. Żyj i daj żyć innym.
2. Traktuj innych grupowiczów tak jak sam byś chciał być traktowany.
3. Tematy religii i polityki poruszamy tylko w granicach zagadnienia PREPPINGU, a nie wg własnych przekonań politycznych czy wyznania.
(…)
Nie widzę żadnej potrzeby wsadzania kija w mrowisko oraz skłócania naszej dość różnorodnej społeczności, którą łączą różne odmiany naszego hobby. Koniec tematu.
P.S. O takiej „polityce” lubię sobie porozmawiać:
Czy Niemcy mogli wygrać wojnę? Latające skrzydło Horten Ho 229.
„survival łódkowy”?
Hmmm…
To trochę jak Kabokle w Brazylii lub plemiona morskich nomadów (jest ich kilka na świecie”,albo…
Jak ja 😉 w trakcie wielomiesięcznych rejsów, tyle, że tego – poza kilkoma tygodniami „problemów” – survivalem wcale bym nie nazwał 🙂
taa… gościu snuł wizję uciekania przed wojną np. żeglując jachtem po Bałtyku
każda koncepcja jest ciekawa, ale że tak powiem nie umiał jej „sprzedać” ludziom
Nie wiem jak on to przedstawiał, ale idea głupia nie jest…
99% ludzi zostanie na lądzie więc i będzie o te 99% mniej chętnych na twoje „zapasy” poza tym dajmy na to zamieszki nie wybuchną od razu na całym globie wiec można zdążyć uciec w spokojne miejsce.
Oczywiście nie Bałtyk, tylko coś większego i w odrobinę cieplejszych stronach, ale…
Może się okazać, że i zwykła barka lub dom na wodzie zakotwiczony na jakimś nie najmniejszym jeziorze też wystarczy.
Jak wspomniałem koncepcje łódkowego survivalu osobiście przyjąłem jako jedną z alternatyw. Dostrzegam w niej też spore minusy, ale ją przyjmuję – może opiszę, sparafrazuję po swojemu z perspektywy „szczura lądowego”.
Co do akwenów wodnych – rzek – jezior – mam przed oczami Ordę czy Wisłę, kiedy przez nie przejeżdżam i generalnie barka, czy dom tamże jest jak na patelni, za dobrze widoczny z powietrza, z brzegu. W razie „W” jakoś aż tak kusi by coś odpalić w tym kierunku i patrzeć jak się fajczy.
Błąd tamtego kolegi dotyczył raczej sposobu sprzedania koncepcji towarzystwu – dużo ludzi mi pisało, że zraziło się do kolesia z uwagi na negację innych form, przyjętych przez nich. On ewidentnie nie umie sobie ułożyć relacji ze środowiskiem. Ja też lubię prowokować i nie jestem ideałem blogera, ale tam coś poszło nie tak.
Tak, barka na rzece, a tym bardziej na jeziorze,jest – jak to ładnie nazwałeś – na patelni…
Może to nie jest najlepsze rozwiązanie na wypadek klasycznej wojny, ale w przypadku „kryzysu energetycznego” lub lokalnych (no, na poziomie jednego kraju) rozruchów wartość takiego rozwiązania zdecydowanie wzrasta…
Trochę refleksyjnie…
Nie jesteśmy w stanie dobrze przygotować się „na wszystko” – nie ufam komukolwiek, kto tak twierdzi (nie, nie… to nie jest nic do Ciebie). Musimy się „specjalizować” w kierunku określonych zdarzeń, a co do reszty, pozostaje nam „radosna improwizacja” 🙂
ja w żadnym razie nie twierdzę na tym blogu, że jestem idealnie przygotowany
ta…kolejny Costner z Wodnego Świata
nie mogę się przestać śmiać, będziemy wołać na łódkowego survivalistę – Costner 😉