Od dłuższego czasu w gronie znajomych trwa dyskusja, czy smugi, które widzimy obecnie na niebie są zjawiskiem semi-naturalnym (efekt uboczny zwiększenia liczby połączeń lotniczych) czy też to sztuczne twory, efekt rozpylania czegoś nad naszymi głowami? Zerknijcie na niebo u mnie:
No i takie mam niebo pocięte smugami w kratkę. Z reguły jak tylko się rozjaśnia, „zaczynają latać” i się robi takie przymulone niebo, albo pocięte smugami.
Co myślicie na ten temat, zjawisko normalne czy światowy spisek?
Wielokrotnie już się wypowiadałem na ten temat. Nie ma najmniejszego uzasadnienia dla pielęgnowania takich dziwnych mitów. To co widać to zwykłe smugi kondensacyjne. Owszem istnieje coś takiego jak geoinżynieria ale ludzie twierdzenie , że samoloty pasażerskie coś rozpylają to jest no nie wiem szarlataństwo. Nie ma technicznych możliwości tak specjalnie, żeby pasażerski samolot zabierał dodatkowe zbiorniki z jakaś chemią. Tak samo nie widziałem jeszcze żadnego samolotu niezarejestrowanego i nieoznaczonego, wystarczy skorzystać z aplikacji flightradar, dość dokładnie pokazuję pozycje samolotów będących obecnie w powietrzu, ja jeszcze nie widziałem żadnego niezarejestrowanego a kilka obserwacji przeprowadziłem. Na lotniskach jak i w całym transporcie lotniczym pracuję masa ludzi , coś takiego szybko by wyszło na jaw. Nie ma żadnych logicznych przesłanek żeby wierzyć w coś takiego.
A ja Ci mówię że wszyscy umrzemy, przyjmujemy znaczne ilości dwuwodorku tlenu i temu nikt nie zaprzeczy.
Na dwóch ostatnich zdjęciach smugi układają się jakby w gwiazdy iluminatów. Pentagram i ostatnie heksagram, tu nie ma przypadku. Opylają nas jak stonkę.