W ostatnich kilku latach na ulicach mojego miasta pojawiło się stosunkowo dużo samochodów hybrydowych. Dzięki kontaktom z ludźmi, którzy zajmują się np. naprawą samochodów, wiem, że sprzedaje się ich coraz więcej – i to niestety zaczyna stanowić problem. jakby tego było mało – lokalna korporacja taksówkowa przesiadła się w większości na hybrydy. Kierowcami są tam z reguły młodzi mężczyźni, którzy lubią przycisnąć gaz.
Otóż, jak wspomniałem w tytule, cicho pracujące silniki hybryd, szczególnie na osiedlowych drogach, w trybie elektrycznym sprawiają, że samochód jedzie, ale jest brak dodatkowego bodźca dźwiękowego – hałasu silnika i jeśli dobrze się nie rozejrzysz to nie jest trudno wpakować się pod koła takiej hybrydy. Z resztą mam też informację od różnych ludzi, że o mało nie wpakowali się pod koła -bo tych samochodów po prostu nie słychać.
Was też chcę uczulić na to – po prostu uważajcie.
Swoją drogą powinno być ustawowo wymuszone, aby te auta miały jakiś „emulator hałasu silnika”, który w warunkach miejskich poprawiałby bezpieczeństwo pieszych.
Przy okazji polecam:
Jestem wielkim przeciwnikiem emulatorów hałasu!!!. Jakbyśmy hałasu mieli za mało. Należy się właśnie cieszyć, z tego że:
1. samochody te są znacznie ekologiczniejsze w trybie miejskim
2. zużywają mniej paliwa,
3. zużywają mniej materiałów eksploatacyjnych.
4. emitują mniej hałasu.
Im więcej takich samochodów tym lepiej, bo będzie czyściej i ciszej. Po co więc na siłę hałasować.
To jak zmuszać rowerzystę do montowania kubeczka plastikowego przy szprychach do imitowania dźwięku motocykla (kto tak nie robił jak był dzieckiem).
ja nie mówię o takim poziomie hałasu jak traktor, ale jednak są za ciche
w chwili kiedy jeżdżą i spalinówki, a nowoczesna benzyna to już relatywnie cicha jest, ale dołożenie do tego miksu bezglośnie poruszających się bloków metalu na osiedlowych uliczkach to duże niebezpieczeństwo
Jestem rzeczoznawcą motoryzacyjnym i wielokrotnie spotykałem się z hybrydami.
1. Hybrydy bardzo często jeżdżą z włączonym silnikiem spalinowym.
2. Kierujący nie ma wpływu na to kiedy jedzie na silniku spalinowym a kiedy na elektrycznym.
3. Ale dlaczego ma stanowić niebezpieczeństwo ???
Za prawem o ruchu drogowym
Art. 3. 1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są
obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na
szkodę.
A dalej:
Art. 11. 1. Pieszy jest obowiązany korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych, a w razie ich braku – z pobocza. Jeżeli nie ma pobocza lub czasowo nie można z niego korzystać, pieszy może korzystać z jezdni, pod warunkiem zajmowania miejsca jak najbliżej jej krawędzi i ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi.
A zatem to w gestii pieszego jest rozejrzeć się czy coś nie jedzie a nie oczekiwać, że usłyszy pracujący silnik….
Wybacz, nie przekonasz mnie do hałasowania argumentem bo to bezpieczniejsze…
zawsze znajdzie się coś co mogłoby hałasować bardziej… a im bardziej będą pojazdy hałasować tym większy będzie hałas tła więc kolejne pojazdy będą hałasować bardziej…
Chyba nie tędy droga…
ja nie mam zamiaru przekonywać Cię w sensie fachowym, czy prawnym, tylko stwierdzam fakt
na osiedlowej uliczce, parkingu przy markecie, itp. hybryda sunie bezgłośnie
większość aut, nawet tych cichych, nowoczesnych turbobenzynowych wydaje jednak jakiś dźwięk
uważam, że dźwięk nowoczesnej turbobenzyny to już nie hałas, jest tak cichy, że to niemalże dźwięk tła – ale jednak słyszalny wyraźny dla pieszego
hybryda czy elektryk często sunie cicho – jak duch
jednak to nie bezcielesny duch ale np. 2 tony żelastwa
i teraz pytanie? masz dziecko, które bawi się na osiedlu?
własnie!
Mam dziecko i bawi się na osiedlu. I to jest właśnie powód do uczenia odpowiednich zachowań!!!
Podejdź do jezdni, rozejżyj się!! Lewo, prawo, lewo.
To że nie słyszysz nie znaczy że nie ma tam samochodu.
Ileż to ja razy przerabiałem szkody związane ze staczającymi się samochodami bo hamulec był niezaciągnięty. Takie staczające pojazdy są tak samo bezgłośne jak elektryki, czy hybrydy ( a przy tym bardziej niebezpieczne, bo nie kierowane).
To jest kwestia używania wzroku a nie (tylko) słuchu.
Mamy kilka zmysłów i korzystajmy z nich jednocześnie je chroniąc. Ograniczajmy hałas, hałas tła.
W strefach dla niewidomych (przy szpitalach etc.) powinny być ogólnie oznakowane strefy zamieszkania (wtedy pieszy ma bezwzględne pierwszeństwo przed pojazdem) i to na barkach kierowcy spoczywa obowiązek zachowania szczególnej ostrożności dla osoby która go nie widzi, ale powinna słyszeć.
W przeciwnym razie jednak uważam, że wchodząc na jezdnię należy sie rozejżeć a nie nasłuchiwać.
A ewentualne tłumaczenie, że nie słyszałem nie zwalnia z odpowiedzialności. Jeśli nie ma się zaświadczenia o ślepocie to sorry, było się rozejżeć a nie tylko nasłuchiwać.
Zauważ, że już nawet autobusy elektryczne jeżdżą po mieście, czy to oznacza, że mają mieć zamontowane generatory hałasu bo duży kolos jedzie. W dużych miastach to właśnie duże pojazdy emitują najwięcej hałasu i wyeliminowanie jednego źródła jakim są autobusy jest odbierane własnie bardzo pozytywnie.
Tak samo stosowanie pipczyków przy cofaniu mnie denerwuje, jest tyle systemów wspomagających cofanie ale i tak „debila” pieszego trzeba wielkim głośnikiem informować o tym, że cofa duży pojazd bo ten wlizie pod niego. A kierowca może nie zauważyć. Ale czy to na kierowcy zawsze musi ciążyć odpowiedzialność… Ostrzegania: „Uwaga cofam”, „Uwaga, jadę do przodu”.
Ja moje dziecko uczę podstawowej zasady: Chodnik jest do chodzenia, a jezdnia do jeżdżenia.
Jak widzę rowerzystę na chodniku to daję mu do zrozumienia, że to jest miejsce dla mnie idącego na nogach a nie dla niego…
Jeśli moje dziecko chce przejść przez jezdnię ma się rozejżeć, tam nie musi być pojazd hybrydowy, tam może być rowerzysta, a krzywdę zrobi podobną. Czy to oznacza konieczność stosowania pipczyków dla rowerzystów ???
W czasach wszędobylskich słuchawek dousznych i tak młodsza część populacji zachowuje się jak głusi. Więc rozglądanie sie wchodzi im w nawyk, ma to swoje plusy dodatnie. Szkoda tylko że używanie słuchawek dousznych ma jednak więcej plusów ujemnych 😛 (ale to już inny temat).
Reasumując, gdyby mnie było stać, sam jeździłbym hybrydą. I to jednej konkretnej marki, bo reszta to taka podróbka…
I (jak to mówią ateiści) broń panie boże aby ktoś wymyślił jakieś przepisy do montowania hałaśników do cichych samochodów….
Szanuję twój pogląd i rozumiem obawy jednak liczę, że rozumiesz też i moje stanowisko,…
rozumiem, choć i tak mojego nie zmienię 😉
Moim zdaniem to postulat o wymuszenie emisji hałasu jest zaprzeczeniem idei survivalu. To takie stwierdzenie: straszne z nas dupy wołowe, nie potrafimy sobie radzić sami nawet z niewłażeniem pod samochód, niech nas państwo obroni. A jak już nakaże elektrycznym samochodom hałasowanie to niech zabroni słuchania muzyki na słuchawkach podczas chodzenia po mieście.
Popieram natomiast poprzedni postulat – uważajmy. Nigdy nie wiesz kiedy wyjedzie na ciebie idiota na czerwonym, 150 km/h po mieście, pijany pod prąd, odpadnie mu kołpak albo nieskończoność innych możliwości. Bądźmy rozsądni, zachowujmy odległości, prędkości, rozglądajmy się i zachowujmy szeroko pojęty umiar a będzie dobrze.
Moim zdaniem postulat o wymuszenie emisji hałasu jest zaprzeczeniem idei survivalu. To takie stwierdzenie: straszne z nas dupy wołowe, nie potrafimy sobie radzić sami nawet z niewłażeniem pod samochód, niech nas państwo obroni. A jak już nakaże elektrycznym samochodom hałasowanie to niech zabroni słuchania muzyki na słuchawkach podczas chodzenia po mieście.
Popieram natomiast poprzedni postulat – uważajmy. Nigdy nie wiesz kiedy wyjedzie na ciebie idiota na czerwonym, 150 km/h po mieście, pijany pod prąd, odpadnie mu kołpak albo nieskończoność innych możliwości. Bądźmy rozsądni, zachowujmy odległości, prędkości, rozglądajmy się i zachowujmy szeroko pojęty umiar a będzie dobrze.
chyba Koledzy nadużywacie tu terminu „hałas”
we wpisie chodziło mi o emisję dźwięku, nie nadmierne hałasowanie ponad akceptowalną średnią
bodźce dźwiękowe są nieodłączną częścią miejskiego środowiska i naszej orientacji w otoczeniu
Nawet jeśli zamienimy tu słowo hałas na dźwięk meritum mojego stwierdzenia pozostaje bez zmian. „Niech ktoś się mną zaopiekuje” to odwrotność survivalu, którego ideą jest „będę przygotowany i sobie radzić”.
nikt tu nie piszę „niech się mną ktoś zaopiekuję”, dopowiadasz sobie
swoją opinię opieram na opinii osób z branży a także na sytuacjach znajomych kierujących hybrydami
należy się rozglądać i uważać, ale dźwięk to jeden z elementów orientacji – na miasto nie chodzę w słuchawkach, kiedyś napiszę czym to się może skończyć
osobiście jako kierowca hybrydy wolałbym jakiś delikatny emulator 'dźwiękowy’, by uniknąć dziwnych zachowań pieszych
jeszcze jedno
każdy ma swoja koncepcję survivalu, przygotowań
na moim blogu promuję np. używanie odblasków
nie uważam tego za zaprzeczenie, itp.
przyjmij to do wiadomości
Wybacz, nie było moim celem irytowanie nikogo.
Odblaski przyczepia się samemu, dlatego w moim rozumieniu nie przeczą surwiwalowi/przygotowaniom. Wymuszanie ostrzegania dźwiękiem mu przeczy, bo uczy polegać na udogodnieniach zamiast być gotowym.
Powiem tak, na ustawodawstwo i tak realnie żaden z nas nie ma wpływu. Możemy się klócić i podnosić ciśnienie, ale jest większa szansa, że zaraz wyjdziesz, strzelisz wygraną w lotto, niż że możesz cokolwiek zmienić.
Ja jednak – jeśli byłbym włascicielem hybrydy, wolałbym na trybie tylko elektrycznym dzialający beeper czy inny bzyczek.