Mimo iż dłuższe przerwy w dostawach prądu zdarzają się nieczęsto, to jednak się zdarzają i są dokuczliwe. Rodzina przyzwyczajona do mediów, do radia i TV nie musi jednak znosić ciszy, znalazłem patent na psychologiczne przetrwanie black-outów 🙂
Jest to radio na korbkę! Nie muszę pamiętać o bateriach, nie muszę martwić się przerwami w dopływie prądu, nakręcam korbkę, ładuję akumulator i przez pewien czas mogę się cieszyć działaniem urządzenia. Radio posiada wbudowaną latarkę LED, która jest całkiem przydatna, w czasie ostatniej awarii zasilania używałem jej jako poręcznej lampki.
Mój model lekko różni się od zaprezentowanego na zdjęciu, natomiast zasada jest identyczna. Radio kupiłem za 19 zł 99 gr w Tesco i mimo, że jest to chiński no name, po kilku latach sprawuje się nadal dobrze.
Gadżety miejskiego survivalisty? Dlaczego nie? 🙂
A co za model Philipsa na zdjęciu?
Witaj, mam pytanie, testowałeś to radio w pozorowane sytuacji kryzysowej, czy nie dzieje się przypadkiem tak, że musisz kręcić korbką godzinę żeby posłuchać radia kolejną godzinę.
nie przez godzinę, ale z reguły kręcisz krócej niż słuchasz