„Prepersi – gotowi na wszystko” – film – krytyka

Ostatnio oglądam na YT serial dokumentalny o polskich preppersach pt. „Preppersi – gotowi na wszystko” i mam od siebie kilka słów do dodania w temacie.

Przede wszystkim dobra, ciekawa produkcja, dobre show telewizyjne, fajnie przybliża laikom temat prepperingu, preppingu (zwał jak zwał, szczerze mówiąc te angielskie nazwy w j. polskim mi bardzo nie leżą, mimo, że sam w jakiś sposób się z tym identyfikuję – czemu nie znajdziemy polskiej nazwy na ten trend?).

Oglądając to skupiam się jednak nie tylko na przekazanej treści, ale na samych postaciach serii. Nie chcę wymieniać konkretnych nazwisk, nie oto chodzi, jednak jak na razie (jestem gdzieś pomiędzy 3 i 4 epizodem), poza jednym survivalowym majsterkowiczem z Poznania, postacie preppersów mnie nie do końca przekonują.

Widzę tu więcej chęci zabłyśnięcia w mediach, pewnego showmaństwa, zachłyśnięcia się bohaterów faktem, że główny nurt 'przyjął’ i oswoił preppersów niż skupienia na temacie. No tak, z jednej strony to wymusza formuła programu, jednak jak dla mnie za dużo tej ekspozycji. I to w aspekcie prepperingu średnio mi się podoba.

OK. Weźmy…

…scenariusz nr 1.

Tutaj (w osobistych motywacjach bohaterów) może tak naprawdę nie chodzić o prawdziwy preppering, ale o fakt, że osobnik X prowadzi kursy, szkolenia, prowadzi bloga powiązanego z producentami gadżetów survivalowych i chodzi o autopromocję. Czy to źle? Nie… skądże. Na każdy biznes jest miejsce w gospodarce wolnorynkowej – i na rozrywkowe szkolenia survivalowe, i na prowadzenie poczytnych bogów „zarabiających w internecie” (do czego zresztą dumnie przyznaje się nie jedna osoba). Tak, to wszystko ma sens, zabawa, pasja połączona z jakąś korzyścią. Czemu nie. Survivalistom, preppersom i blogerom „zarabiającym” szczerze życzę wszystkiego dobrego. skutecznej finansowo eksploatacji trendu marketingowego o nazwie „preppering”.  Każdy ma prawo do swoich 5 minut i sukcesu. By było jasne – gorące pozdrowienia – jestem „jako widz telewizyjny” z wami – fajny biznes… fajna aktorska robota…

Ale… mi osobiście o biznes obecnie nie chodzi. Interesuję się za to miejskim survivalem.

Scenariusz nr 2

Niektórzy preppersi w Polsce wciąż nie mogą uwierzyć tej wielkiej miłości, temu przytuleniu nas przez media i są wciąż w fazie wielkiego zauroczenia, tak samo jak w pierwszej fazie pierwszej, licealnej miłości. To nic, że wybranka, w gruncie rzeczy nie grzeszy inteligencją, to nic, że w sumie ma perfidny i roszczeniowy charakter, to nic, że jest w sumie płytka i bez zainteresowań – ważne jest , że ma blond włosy, smukłą kibić, długie nogi, mówi, że cię kocha – a Tobie hormony buzują na 150%. Tylko ta faza nieuchronnie minie i pozostanie płycizna umysłowa, kłótnie i być może alimenty do płacenia.

Lista zarzutów:

  • nie mądre jest pokazywać w telewizji swoje „chronione osiedle” lub gospodarstwo survivalisty łącznie ze zdjęciami terenu i najbliższego punktu ewakuacji  „z drona”,
  • nie mądre jest pokazywanie swojego „arsenału”, nigdy, niezależnie od jego statusu prawnego,
  • nie mądre jest podawanie swojego imienia oraz nazwiska, zamiast nicku,
  • dziwaczne jest pokazywanie domu i okolicy oraz miejsca przechowywania zapasów spożywczych na pół roku (wbij jeszcze przed tym domem flagę – by szabrownicy w razie SHTF mogli łatwiej trafić, ha!)
  • zupełnie „niepreperskie” jest dla mnie publiczne pokazywanie własnych  skrytek z żywnością na 20 lat,
  • skrajnie lekkomyślne dla preppersa jest pokazywanie w mediach swojej żony i dzieci (ja nie robię tego NIGDY),
  • w poprzednich postach obaliliśmy nonsens taki jak latanie w czasie kryzysu w kolorach maskujących – m. innymi pokazujące otoczeniu w razie SHTF, że mamy do czynienia z survivalistą, który ma na pewno ukryte jakieś zapasy, złoto, broń

…i tak dalej.

Jeśli jesteś prawdziwym preppersem, survivalistą (nie trenerem SW, nie showmanem), to przede wszystkim siedzisz cicho sza na 4 literach i nie wychylasz się za bardzo. Nie wyglądasz też jak „survivalista” z filmu. Trzymasz, że się posłużę angielska nazwą: LOW PROFILE!

Jako preppers: Chronisz swoje miejsce zamieszkania, chronisz kluczowe dane (bez jakiejś przesady i konspiracji oczywiście – bo to też może budzić podejrzenia), chronisz lokalizację, widok i sposób zabezpieczenia swoich schronów, czy też skrytek.

Jeśli nie wytrzymasz i wystąpisz w mediach (ja też mam zaproszenia i może w końcu, jako bloger, skusze się) to załóż kapelusz, ciemne okulary, występuj pod pseudonimem, itp. – nie eksponuj się za bardzo, chroń swoją lokalizację, dane i członków rodziny! Ehh… starczy pisania, myślę, że ludzie „świadomi” już znają mój punkt widzenia.

Serial tytułowy jest fajny, jeśli uznamy, że niektórzy bohaterowie są przede wszystkim budzącymi sympatię aktorami-biznesmenami, czy też szkoleniowcami żyjącymi z survivalowej mody. To co jest pokazane jednak, w kontekście realnego preppingu czy survivalu jest niejednokrotnie łamaniem podstawowych zasad i procedur. Polecam oglądnąć przy paluszkach i piwie, nie polecam zachowywać się jak część jego bohaterów.