Od dłuższego czasu zastanawiam się nad jedną kwestią w szeroko pojętym polskim survivalu, mianowicie nad kwestią ukrycia się w lesie w razie potrzeby. Jest ten paradygmat, że w razie „W” chwycisz swój plecak wypakowany ekwipunkiem, uciekniesz z miasta i znajdziesz schronienie w lesie. Twoje umiejętności przetrwania, doskonały sprzęt i odzież w kolorach maskujących sprawi, że bezpiecznie przeczekasz czas kryzysu.
Chcę dziś to podejście poddać twórczej krytyce.
Jest to jedna z koncepcji. Jasne. Nie jest to temat do końca skazany na porażkę. Mój Dziadek ukrywał się w lesie, walczył w partyzantce w czasie wojny. Temat był jak widać skuteczny, Dziadek przeżył. Tylko to były nieprzebyte lasy Polesia. Plątanina milionów cieków wodnych, nieprzebytych bagien, po których tylko lokalna ludność umiała się przemieszczać, las i dzicz ciągnąca się de facto na setki kilometrów.
Tylko raz jeszcze, to było Polesie. Ten teren został Polsce zabrany… jakie lasy nam zostały? Czy jestem w okolicach Poznania, czy Pomorza Gdańskiego, czy na Dolnym Śląsku widzę w 95% lasy gospodarcze. Drzewa posadzone w równe szpalery, w rzędach, na stosunkowo jednolity terenie, lasy poprzecinane szachownicą dróg leśnych i ppoż. W zasadzie takie parki. Tak naprawdę ciężko się w takim lesie nawet zgubić. Niedawno w lesie „zgubiła się” znajoma rodzina grzybiarzy, chwila przestrachu, kiedy zgubili drogę, „błąkali” się po tym lesie „wystraszeni” przez całe 40 minut, dobra, żartuję z tym 'błąkali”, postanowili iść prosto i wyszli po prostu do kolejnej wioski. Zasadniczo w którą stronę nie pójdziesz, za chwile wyjdziesz z lasu gospodarczego w ciągu max. kilkudziesięciu minut.
Gdzie te lasy? Gdzie te prawdziwe lasy. Taaaa…. jasne Bieszczady, kilka parków narodowych, większe „puszcze”, choć już chyba nie prawdziwe puszcze, ale po prostu większe kompleksy lasów gospodarczych. Spójrz na mapę – na większość obszaru Polski. Odłóż na chwilę czytanie mojego wpisu i spójrz na mapę swojej okolicy. Z prawdopodobieństwem 90% masz sytuację podobna jak u mnie.
Większość obecnego terenu Polski nie jest obszarem zbyt zalesionym, a jeśli już to dominują lasy gospodarcze, de facto parki-plantacje drzew, nie lasy.
To nie Polesie. W czymś takim już mój Dziadek nie dalby radę przeżyć wojny.
Przypomina mi się jeden filmik z panem Kwietniem, badaczem Dolnego Śląska. Prowadził grupę przez las nocą i prosił, by byli dobrze oświetleni, widoczni i robili niezbędny hałas. Po co? W „dzikich” Sudetach w lesie roi się od grupek ASG i survivalistów, ruch jak w supermarkecie, istotnie, grupa w czasie nadziała się na jakiś „survivalistów”. W innym filmie Pan Kwiecień przechodził tajemnicze lasy kompleksu Riese. Podczas ok. 35 minut, opowiadając jednocześnie historie przeszedł cały „tajemniczy” las i wyszedł po przeciwnej stronie. Tyle w temacie nieprzebytych kniei.
Do czego zmierzam. Ty – tak do Ciebie mówię – z prawdopodobieństwem 90% nie masz właściwie opcji ukrycia się w lesie. Bo gospodarcza 'plantacja drzew’ w Twojej okolicy to zapewne taki las, jak ze mnie królowa brytyjska.
Będziesz chciał się schronić przed wrogimi oddziałami, nie schronisz się… puszczą jeden, czy drugi patrol, który objedzie lasek drogami gospodarczymi z psami, lub z inna termowizją, wyłapią cię szybko. Zasadniczo w szpalerach między drogami gospodarczymi jesteś jak na widelcu. Nie wyobrażam sobie postawienia schronienia i rozpalenia ognia, tak by być rzeczywiście niewidocznym i przetrwać przez dłuższy czas.
Z resztą już sobie wyobrażam te rzesze survivalistów w panterkach chroniących się w tych podmiejskich lasach…. Teee… stary… ale to była moja polana i mój cel ewakuacji… mógłbyś się przenieść ze 150 metrów dalej? Tam… o popatrz… między Tomkiem, wiesz, tym z bloga o ASG a Jackiem, tym z „buszkraftu” jest jeszcze wolne miejsce na rozbicie się. Nie… no dobra, niech ci będzie, skoro zapraszasz na ognisko i piwo wieczorem… no dobra, to ja wezmę zagajnik między chłopakami. Dobra, nara… idę się teraz poukrywać. Zaglądnę wieczorem, przyniosę 'beef jerky’ własnej roboty… palce lizać…
Polska. Jak ukryć się w lesie?
W jakim lesie?
P.S. Przeczytaj:
…oraz:
Zasadniczo prawda 🙂 Jednak najsensowniejsze to kupić kawałek ziemi, postawić na wierzchu barak niezbyt okazały a pod spodem wkopać bunkierek ;( jak kogoś stać to takie kompozytowe cudo to koszt od 150 tysięcy, jak nie stać to co sezon odlewać jeden pokój z betonu, zaczynając od sypialnio-kuchni i łazienki (dlaczego łazienka druga? Na powierzchni sadzisz parę krzaczków i już jest „latrynka” 😉
Można jeszcze użyć takich zamykanych kontenerów na śmieci, takich dużych, przykładowy wrzuciłe. Takie coś wkopać. Z reguły szczelny. https://uploads.disquscdn.com/images/5ab15957ca47872a76ccf798e96da4155f5e97cea950273456ae6604a26aa6b9.jpg
w USA raczej wkopuja kontenery okrętowe, TIR
U nas też można je kupić, wspomniał nawet o tym autor polskiej książki „Przygotowani przetrwają” w jednym z rozdziałów.
Można kupić, z resztą kontenery są powszechnie wykorzystywane na budowach jako tymczasowe budynki, tylko kwestia ceny.
Z tego co wiem w USA jest mnóstwo kontenerów do użycia w dużej ilości, w kilku standardowych dla USA rozmiarach – nie wiem jak u nas.
też dobry pomysł, choć trzeba by dużą ilością farby ochronnej pokryć, żeby rdza nie brała. Pamiętaj, że poruszając się wewnątrz takiego kontenera wywołujemy tarcie o ziemię którą jest obsypany – a ta może mieć kamienie i uszkodzić powierzchnię. Na początku nic się nie stanie, po paru latach może się okazać, że rdza nam się wdziera do środka i trzeba naspawać łatę 😉
Jest opcja ziemianki jako dołu ziemnego, odpowiednio zamaskowanego. Oczywiście należy sobie coś takiego wcześniej przygotować. Myślę, że własnie to wcześniejsze przygotowanie jest najsłabszym punktem takiego scenariusza ewakuacji. Zrobienie w lesie jakiejkolwiek ziemianki jest raczej niemożliwe, leśniczy lub inne służby leśne zwyczajnie na coś takiego nie pozwolą. To jednak tylko moje podejrzenia, aczkolwiek uważam, że słuszne. Pozwól mi jednak, że temat „lasu” trochę rozszerzę. Sądzę, że nie będzie to miało charakteru of-topic-u. W mniemaniu jednak pewnej części społeczeństwa termin ucieczka do lasu ogólnie jest pojmowany jako ucieczka „w teren”. Ja bym raczej kierował się nie w typowy las, ale raczej w takie małe „małpie gaje” przy ogródkach działkowych. Jest kilka powodów mojego wyboru. Po pierwsze w czasie pokoju mogę co jakiś czas sprawdzić sobie „stan techniczny” mojego schronienia. Przy okazji pobytu na działce po prostu. Ja sprawdzam dwa razy w roku. W takim drugim celu ewakuacji odpowiednio schowana beczka w której powinien być komplet ubrań, trochę wody, minimalny prowiant i … Powiedzmy, że zdublowany plecak ucieczkowy by to był.
sensowne, ale nie sądzisz, że tereny przy wielu dzialkach są dość wyeksplorowane przez wszelkiej maści wlóczęgów i zbieraczy, także kopanie przeze mnie dołu w zagajniku przy dzialkach wzbudzi zainteresowanie sąsiadów, ja mam akurat takich, którzy by donieśli
nie…. nie doniosą na policje, jak zlodziej się kręcił w klatce, wpakował się do domu i ukradł koledze laptop i konsolę i kilkaset zł, nie podskoczą młodym, co sie awanturują….
ale doniosa na policję, jak zaparkowałem jednym kołem na podjeździe awaryjnym (pod klatkę), doniosą też do społdzielni, jak ci się dziecko urodzi a w zamieszaniu jeszcze tego nie zgosiłeś do rozliczenia smieci… itp.
takie „dziady”
Kwestia wyboru pory roku i pory dnia. Ot wszystko. Mi się udało. Trzeba wybrać porę roku poza typowym sezonem działkowym, ot cała filozofia.
to moje gratulacje, super, możesz pokazać zdjęcia z wnetrza schronienia, albo elementy, które nie zdradza jego lokalizacji postronnym?
Nie robiłem zdjęć celowo nigdy wnętrza. Wygląda jak maluteńka altanka z płyt OSb bez okien oczywiście. Wymiary 1,25*2,5 m wysokość 2 m. Wymiary wynikały z płyt osb. Po jednym otworze wentylacyjnym zrobione z rur pcv w końcach ziemianki. Wewnątrz pełen minimalizm, piecyka oczywiście żadnego, ale nie jest potrzebny wcale. Niestety należy uznać to za wersję co najwyżej dwuosobową. Zrobiłem raczej dla sprawdzenia koncepcji. Gdybym miał robić ponownie zdecydowałbym się na odlewy betonowe. Zdjęcie okolicy, to tam przy tych drzewach (jabłonie to sa akurat)
https://uploads.disquscdn.com/images/19bcb6c93c58838ccab2af6f1df155575134bc846ec4a980295066c8523ca646.jpg
z niecierpliwością czekam na taki ew wpis
czym zabezpieczyłeś plyty? czy jest jakaś konstrukcja szkieletowa? czy schronienie jest suche?
Niby PL to 29 proc lasów najwięcej w całej UE . Jest tylko taki problem ,że lasy są raczej małe są pocięte drogami , nawet puszcza Notecka jest w Połowie przecięta drogą nie licząc dróg p.poż . Jak do tego dorzucimy współczesne wyposażenie wojskowe typu , noktowizor, drony, kamera termowizyjna , las wydaje się być miejscem bezsensownym . Nie ma żadnej podstawy żeby twierdzić , że lasy w Pl są jakimś szczególnie dobrym miejscem na przeczekanie jakiegoś konfliktu zbrojnego. Może już lepsza byłaby jakaś kryjówka w terenie zurbanizowanym jakieś, obiekty poprzemysłowe, stare kopalnie trochę tego mamy w PL . W szczególności na Górnym Śląsku .
tak czy inaczej trzeba szukać kryjówek raczej blisko miejsca zamieszkania, jeśli blisko masz góry i trudny, zalesiony teren, wciąż może być to sensowne
gdzie się jednak skutecznie ukryć np. w okolicach Leszna
W okolicach Leszna są lasy nawet całkiem sporo największy jest w moich bezpośrednich okolicach las za Święciechową ma 4 km szerokości w kierunku W -E oraz ok 18 KM w kierunkach N – S tylko wszystko pocięte drogami p. poż oraz nawet drogą asfaltową , jeszcze dodatkowo przecina ten las linia kolejowa Leszno- Wolsztyn, tak ,że lasy są ale kiepskie w sensie schowania się . Są w Lesznie dwa schrony jeden na ulicy Dworcowej przy Urzędzie Pocztowym drugi na samym dworcu zrobię kiedyś fotki, niestety skrajnie zapuszczone jest tam jedna menelnia . Pozna tym kiepsko dosłownie nie ma gdzie się schować pozostają piwnice . W dużych miastach po adaptacji za schrony mogłyby służyć parkingi podziemne , bo to bardzo mocne konstrukcje ze stali i betonu.
no chodziło mi o ten las, założę się, że nie ma jarów, wzgórz i nie jest pocięty ciekami wodnymi, po prostu taki lasek gospodarczy – plantacja, nie las
Czy jest pan z województwa lubelskiego?
na mapie, Lubin, nie LubLin
pozdrawiam 😉
Tak naprawdę w przypadku lokalnego konfliktu zbrojnego lub upadku cywilizacji technicznej nie ma idealnego miejsca ucieczki…
No, może poza morzem lub oceanem, ale w tym przypadku należy mieszkać w miejscu, które pozwoli na szybką ewakuację drogą morską i mieć czym się ewakuować, a rodzinny jacht oceaniczny nie należy do najtańszych zabawek…
Poza tym z Bałtyku może nie udać się uciec i wówczas co pozostaje? Szkiery w zatoce Botnickiej? Piękne, ale jak się nie umie tam żyć, pobyt może się stać „piekłem w raju”.
Barka lub platforma mieszkalna na dużym jeziorze?
Rozwiązanie dużo tańsze niż powyższe, ale jest się „na widoku” i w związku z tym może się znaleźć sporo chętnych, by – oczywiście bez konsultacji z właścicielem – założyć na niej „wspólnotę mieszkalną”…
W moich okolicach nie brak pozornie wielkopowierzchniowych „plantacji drzew”…
Teoretycznie da radę tam się schować…
Gorzej, gdy na ten sam pomysł wpadnie cała okoliczna ludność.
Wówczas ruch będzie jak nie przymierzając na „monciaku” w Sopocie lub Krupówkach w Zakopanem…
W Polsce (poza nielicznymi wyjątkami) dobrym miejscem pozostają chyba bagna biebrzańskie…
Polesie to nie jest, fakt, ale mimo wszystko dość niedostępne…