Ostatnio pisałem trochę o odporności, zwłaszcza w epoce epidemii. Dziś zajmiemy się często zapominanym tematem takim jak ochrona rąk po dezynfekcji… tak… dobrze czytasz: PO… ale o co chodzi.
Poruszając się w przestrzeni publicznej jesteśmy zachęcani do dezynfekcji rąk. To jedna z podstawowych i skutecznych metod na uniknięcie zakażenia wirusami, ponieważ zwykle dotykamy mnóstwa powierzchni, przy czym wszyscy mamy podświadomy odruch dotykania twarzy – nosa i ust. Niby wszystko jasne.
JEDNAKŻE skóra na rękach po kontakcie ze środkami dezynfekcyjnymi ulega uszkodzeniu! Warstwa lipidowa zanika, pojawiają się spękania i mikro-rany, przez które możesz się zarazić, to co miało nas chronić staje się otwartą bramą do zakażenia!
Zapobiegaj temu! Wystarczy najtańszy krem glicerynowy z apteki za max kilka zł! Pamiętaj o smarowani rąk po dezynfekcji, by zawsze były delikatnie natłuszczone!
Co więcej, możesz też użyć zwykłego oleju spożywczego – polecam np. oliwę albo olej lniany – do natarcia rąk i pozwolenia by ten tłuszcz „wsiąkł” w skórę. Nadmiar oliwy po jakimś czasie można ściągnąć papierowym ręcznikiem.
Dyskusja