Chcesz sobie poprawić odporność w okresie epidemii? Czemu nie, ja myślę, że warto. Należę do ludzi, którzy uważają, że tran i witamina D wspomagają odporność. Czy tak jest i w jakim stopniu? Powiedzmy, że to materiał na dyskusję pod tym wpisem. Tu się skupię na tym jaki tran kupić, a jakiego unikać.
Tak! Uważaj, jeśli będziesz brał słabej jakości i niepewnego pochodzenia tran możesz sobie nawet zaszkodzić! Nie każdy tran (rybi olej) jest wart, by go brać.
Ale co jest tego warte. Popatrzmy na dwie propozycje.
Jak widzicie nic tu nie reklamuję. Marki zakryłem, chcę tylko zwrócić Twoją uwagę na ważną kwestię. Preparaty pokazane na zdjęciu to z jednej strony podstawowy tran za 10 zł a z drugiej strony bardziej złożony preparat 35zł, ale mają jedną dobrą cechę wspólną. Jest to zdefiniowany rodzaj oleju. Przy pierwszym na etykiecie mamy informację „olej z wątroby dorsza” a na drugim mamy do czynienia z produktem z rekina.
To ważne, bo na rynku są dziesiątki preparatów, gdzie mamy jakiś bliżej niezidentyfikowany „olej rybi”, albo „tran”, albo „olej z ryb zimnowodnych”, bez identyfikacji pochodzenia produktu, a to już może być mina zdrowotna/dietetyczna. Zatem niezależnie od ceny i marki preparatu (na markę w ogóle nie patrz, bo są max słabe i mega dobre preparaty dokładnie tej samej marki) popatrz, aby to był konkretnie „olej z wątroby dorsza/rekina”.
Polskie prawo jest dość restrykcyjne i producentom raczej nie opłaca się oszukiwać. Przy gorszych preparatach uczciwie raczej napiszą „olej rybi” czy „tran” bez identyfikacji źródła, niż będą ryzykować kary. A Ty lepiej uważaj, niezidentyfikowany bliżej olej rybi to może być najgorszego rodzaju przemysłowy odpad „paszowy”, nie daj się nabrać na nazwy w stylu „tran norweski/patagoński” itp. Jeszcze raz – sprawdź konkretnie z czego pochodzi główny składnik. Możesz wydać 10 zł i mieć dobry produkt, taki jak kapsułki na pierwszym zdjęciu, możesz za 30 zł kupić jakiś „odpad” z hodowli rybnej. Czytaj etykiety!
Życzę zdrowia i odporności!
Dyskusja