Pewna historia z mojego życia. To było zanim zainteresowałem się samowystarczalnością, zdrowiem, tradycyjna ludową medycyną, itp. Wyprowadziłem się z dużego miasta do mniejszej miejscowości i tym samym zmieniłem osobistego lekarza. Wczesną jesienią usłyszałem w radiu reklamę nowej serii szczepionek przeciwko grypie. Pomyślałem – pomysł rewelacyjny – zaszczepię się i na pewno nie zachoruję. Poczytałem wszystkie dostępne materiały promocyjne i przekonałem się – zostałem wielkim fanem szczepionek!
Idę jednak do Pana Doktora i proszę o receptę na szczepionkę. Pan Doktor mówi „NIE dam”. Ja się oczywiście burzę i pytam dlaczego, przecież mam prawo. Doktor mówi, że owszem, ale najpierw muszę go wysłuchać, to po pierwsze, po drugie odbyć serię badań kwalifikujących mnie do szczepienia. Jak to? Przecież nie ma takiego obowiązku. Pan Doktor mówi, że jako lekarz prowadzący to on decyduje co podpisuje i może np. przed podpisaniem zgody zlecić serię badań ogólnych by wyeliminować ryzyko.
Jakie kuźwa ryzyko!? Szczepionki są przecież sprawdzone, przebadane, bezpieczne… JPRLD… ja już cały czerwony się zdobiłem. Lekarz mówi, NIE, niech Pan posłucha… to że tak piszą i mówią w reklamie to nie znaczy nic. Dobrze…. Panie Doktorze…. Posłucham (mówię to z zaciśniętymi zębami, ale wewnątrz mnie kurwica wrze, że nie dostałem recepty na zawołanie… doktorek służbista kuźwa… przecież każdy wie, że szczepionki są dobre…. prawda?)
- Proszę pana… mówi Doktor… czy pan wie jak powstaje szczepionka na grypę?
- No jasne, że wiem, bierze się wirus, namnaża, zabija….
- Ale skąd się ten wirus bierze?
- No od chorych…
- Proszę Pana, owszem, bierze się kilka, kilkanaście wyizolowanych szczepów wirusów grypy od chorych, z regionów wytypowanych przez producenta, izoluje, namnaża, tylko po pierwsze, to są wirusy sprzed 1-2 lat, natomiast grypa to jedne z najszybciej mutujących wirusów, na 99% w ciągu cyklu produkcyjnego szczepionki zaszły nowe mutacje, a szczepionka uodparnia tylko na stare.
- Czyli szczepionka nie gwarantuje mi odporności?
- Niestety nie gwarantuje, jeśli ma Pan słaby system immunologiczny i tak Pan zachoruje, a ryzyko jest!
- Jakie ryzyko?!
- Po pierwsze wirus z hodowli się czymś traktuje, to nie są substancje obojętne, po drugie te szczepionki nie są wystarczająco przebadane, bo co roku są komponowane na nowo, po trzecie po samym przyjęciu szczepionki może mieć Pan symptomy przypominające chorobę… Proszę Pana…. niech Pan idzie do domu, na spokojnie przemyśli moje słowa, poszuka informacji… to nie ma sensu, a Pana tylko naraża… ja staram się odwlekać wszystkich pacjentów od szczepień na grypę….
Wyszedłem od Doktora wkurzony i tak, bo przecież już wiedziałem swoje, moja racja jest najlepsza bo przecież jest taka moja, co…. co mi będzie wykłady robił…. szczepionki są dobre!
Temat na trochę odpuściłem, bo przyszła praca i obowiązki. W międzyczasie przyszła jakaś wizyta specjalistyczna, nic poważnego, jakieś cośtam ze skórą. Temat szczepionek mi wpadł do głowy jak błyskawica…. Pani Doktor, a tak z innej beczki, bo mam dylemat… co Pani myśli o szczepieniach na grypę. Pani dermatolog mówi…. ja się nie szczepię i nie pozwalam mojej rodzinie się szczepić.
ZONK! Co…. kuźwa…. jak to, przecież ja w głowie miałem już po układane, już widziałem w wyobraźni jak Pani Doktor się oburzy i powie, że mój lekarz to dinozaur nienowoczesny, że nie ma aktualnej wiedzy, że siedzi mentalnie w PRL, aby się szczepić. Tymczasem Pani Doktor mówi – NIE SZCZEP SIĘ!
Wychodzę i jestem zdezo. Jak to tak, przecież na reklamie Pan w białym kitlu mówi, szczep się. Dr Aleksander Gruszkowski poleca….
Panie Drogi, ten gość w reklamie to nie jest prawdziwy lekarz, to aktor, nam nie przystoi robić z siebie pajaca w TV, są zasady zawodowe, mówi mi starsza Pani okulistka przy rutynowej wizycie, gdzie zagajam znów temat. A Pani? Ja się na grypę nie szczepię…
…lepiej jest sezonowe choroby przechorować naturalnie, na początku może być ciężko, antybiotyk pójdzie w ruch, ale z antybiotykiem czekajmy ile można, to ostateczność, bo też zakłóca układ odpornościowy. Proszę Pana…. czy Babcia Pańska żyje jeszcze, czy przekazała Panu jak przetrzymać chorobę…. a no właśnie. Proszę się słuchać…
SZOK! Lekarka w XXI wieku każe mi Babci słuchać? No ja nie mogę! Normalnie…
Szczepionki Proszę Pana to nie jest dobra rzecz, jak antybiotyk. To jest tak, zaszczepi się Pan, nie zachoruje Pan 2 lata, 3 lata, a może 6 lat na grypę, bo akurat szczepionka „pójdzie”. Nie jest to jednak naturalne, to zbędna ingerencja w organizm. 6 rok już będzie system odpornościowy tak osłabiony, że zwykła sezonowa grypa załatwi Pana tak, że trafi Pan do szpitala, nie mówiąc o możliwych powikłaniach.
Proszę nie kombinować i normalnie przechorować sezonowe przeziębienia i ewentualne grypy, szczepień unikać, antybiotyki w ostateczności.
Ta kolejna opinia to był dla mnie szok. Przewartościowanie poglądów dot. szczepionek. Odkrycie, że ludzie, którzy szczepionki aplikują, wcale sami się nie szczepią. Nie przyznają tego, ale bardzo zaprzyjaźniona dermatolog, okulistka, pediatra czy lekarz rodzinny po długim drążeniu przyznają to, Proszę Pana, ja tego oficjalnie nie powiem nigdy, ale tak miedzy nami, proszę się nie szczepić….
Od tego czasu, to już 10 lat, nie szczepię się. Pierwsza grypa sezonowa była ciężka, był antybiotyk, ale kolejną wytrzymałem bez antybiotyku. Kolejne infekcje sezonowe ograniczyły się już do grzanego piwa (działanie uspokajające, chmiel) z miodem, goździkami (działanie przeciwbólowe) oraz cynamonem (działanie antybiotyczne). Do tego kanapki ze smalcem, cebulą (witaminy) lub czosnkiem (ludowy antybiotyk). Imbir (działanie przeciwzapalne), herbata z dzikiej róży (witamina C)….
Odpukać w niemalowane… od 10 lat się nie szczepię, nie biorę antybiotyków, leczę się sposobami przodków – dawnych Słowian, recepturami ludowymi… to działa… działa nie tylko na mnie…
…tytułowych szczepionek unikam jak dżumy i mam podstawy sądzić, że w ich promocji nie o nasze zdrowie chodzi, ale o wielki farrnaceutyczny biznes…
…bo przecież dla NICH… pacjent wyleczony… to pacjent stracony…
Moi Drodzy, jestem ostatnio przez niektórych z Was – szczególnie szczepionkarzy dosyć „ganiony” na forach, FB, itp, za swoje poglądy, za to, że przypominam, że każda szczepionka statystycznie ma swoje EFEKTY UBOCZNE, efekty które nie są czyimś wymysłem, ale dramatem życiowym wielu osób. To nie są żarty i to nie jest gra o rację.
Ja też kiedyś reagowałem złością na słowa mojego doktora pt. możliwe EFEKTY UBOCZNE, oraz taki termin jak RYZYKO, sam byłem „szczepionkarzem”, zweryfikowałem swój pogląd, nie miałem racji, i nie wstydzę się tego. Wstyd to jest tkwić w błędzie i fałszywych poglądach, z powodu konformizmu, „bo tak mówi większość na forum, a ja chcę przecież być przez większość akceptowany”.
Nie Moi Drodzy… na tym mi już nie zależy…. żyję swoim życiem, a nie Waszą opinią… zależy mi na zdrowiu własnym, bliskich i przyjaciół!
Powodzenia!
Ogólnie zgadzam się z artykułem, ale jedna uwaga odnośnie fragmentu „…Pierwsza grypa sezonowa była ciężka, był antybiotyk, ale kolejną wytrzymałem bez antybiotyku…”.
Grypa jest chorobą wirusową a antybiotyki działają wyłącznie w przypadku chorób bakteryjnych.
Więc albo Tobie się pomyliło, albo zmień lekarza, który przepisał antybiotyki na grypę. 🙂
Nie jest to pomyłka. Antybiotykiem leczy się powikłania bakteryjne bardzo często występujące przy niektórych rodzajach grypy.
Najczęstsza grypa, która grasuje sezonowo może być przetrzymana bez antybiotyku (bo to wirus), o ile przy okazji nie wejdzie silna infekcja bakteryjna układu oddechowego.
Sugeruję zamiast udzielania rad – zwiększenie wiedzy w temacie.
Ja również jestem przeciwnikiem szczepień przeciw grypie. Sam nie mam takich potrzeb żeby sie szczepić. Ale czy jestem przeciwnikiem wszystkich rodzajów szczepień jako takich, oj tutaj należy się pwena powściągliwość , bo jednak dzięki szczepieniom występowanie takich chorób jak np. Odra zostało niemal całkowicie powstrzymane. Patrząc natomiast z innej beczki, dzisiaj są owiele lepsze standardy higieny niż X lat temu, więc i ryzyko rozprzestrzeniania się takich chorób również jest niskie, albi np szczepienia przeciw żółtaczce, te akurat mogą być przydatne. Myślę, że tutaj powinno się wypracować jakiś kompromis nie szczepić jak leci masowo wszystkich na wszystko, tylko tak… zredukować liczbę szczepień , bo to zawsze jakaś ingerencja w układ odpornościowy… zredukować do tego co naprawdę może być potrzebne.
Ja jestem generalnie za dobrowolnością szczepień oraz informowaniem pacjentów o wszystkich za i przeciw.
Uczciwa rozmowa zamiast społecznej i reklamowej nagonki na szczepienia na wszystko, nawet na przysłowiowy pryszcz na d…
Moja wiedza w tym temacie jest wystarczająca.
Napisałeś o przyjmowaniu antybiotyku przeciwko grypie – nie wspominałeś, że miałeś powikłania bakteryjne.
Jeżeli się wypowiadasz, szczególnie publicznie, sugeruję ściślejsze trzymanie się faktów – bo antybiotyk mogłeś dostać na zapalenie płuc, ucha środkowego itp. bo to są typowe, bakteryjne powikłania grypowe.Natomiast nie na samą grypę.
Równie dobrze mogłeś napisać, że pierwszą grypę przeszedłeś z gipsem a druga obyła się bez, bo podczas drugiej nie złamałeś nogi.
nie pisałem, że antybiotyk był przeciw wirusowi grypy, ale że grypie on towarzyszył
to osobiste wspomnienia, nie kolokwium z wirusologii
sugeruję więcej luzu
Aha, małe przypomnienie. Historia wydarzyła się 10 lat temu z groszem. Przykład Doktora-wykładowcy jest wyjątkiem, zazwyczaj jak chcę porozmawiać dłużej niż 10 min. jestem delikatnie wypraszany z gabinetu „Proszę Pana bardzo chętnie, ale pacjenci czekają”…. nawet jak na korytarzu akurat nikogo nie ma.
Liczy się hajs i zostawienie kasy za te 10-15 min. max. U jednego specjalisty poszło 250 zł jakiś czas temu za 5-10 min. rozmowy. Oni to mają „dolce vita”
Informacje od „zaprzyjaźnionych” lekarek 10 lat temu zostały dosłownie „wyciśnięte”, prośbami, z zastrzeżeniem „ale oficjalnie ja tego nie powiedziałam”, obecnie lekarze nie chcą się wypowiadać na temat szczepień, boją się. Nie wiem co by teraz powiedział doktor-wykładowca, to już są inne czasy, za mówienie o efektach ubocznych można stracić prawo wykonywania zawodu lub zapłacić karę.
od 20-tu lat sie nie szczepie i mam spoko, koledzy , kolezaki sie szepily i polowa zalogi na chorobowym byla, na grypowym zwolnieniu. Raz moze zaskoczyla mnie gypa, bylo to w polowie lat 90-tych, przeklinalem wszystko i wszystkich, ze inni jak choruja to maja goraczke, a u mnie spada temperatura na 35,2°. Nie czekalem dlugo , moze dwa tygodnie, jak mnie dopadlo, to z zimna mnie trzeslo od piatku wieczora do nastepnego piatku, niewiele wiedzialem co sie dzieje. W nastepny piatek wstalem z lozka, zajzalem do kuchni, wyciagnalem puche kiszonej kapusty i zjadlem w kilka minut, oczy mi sie otwarly i przetrzebilem lodowke, i tyle mialem z tej grypy, ze nic nie pamietam co bylo w tym tygodniu.