Dochodzą mnie sygnały, że tu i ówdzie dalej trwa dyskusja na temat tego, że zakwestionowałem survivalową modę obecną w „środowisku”, czyli chętne przebieranie się survivalistów w ubrania z elementami militarnymi, stroje maskujące czy rzeczy z demobilu. Słowem jednym wojskową modę.
Przyznam dalej, że mimo śledzenia wielu dyskusji nadal nie usłyszałem rzetelnych i przekonujących argumentów uzasadniających nadmierną obecność elementów wojskowej garderoby w temacie takim jak prepping / survival, czyli przygotowania oraz przeżycie/przetrwanie w wydaniu cywilnym.
Po prostu wygląda na to, że tak się przyjęło i koniec. Święty dogmat. Jakiś prorok-pasterz tak zawyrokował, a owieczki poszły za tym.
Ja po wielu przemyśleniach i dyskusjach twierdzę, że w wielu realnych sytuacjach przetrwania, czy to w scenariuszu wojennym (jako cywil) czy też w scenariuszu np. klęski żywiołowej, albo np. awaryjnego lądowania helikoptera itp. gdzieś w dziczy, wyglądanie jak żołnierz jest po prostu niemądre.
W razie wojny cywil w ciuchach wojskowych lub elementach umundurowania wygląda jak wrogi partyzant albo tzw. zielony ludzik i kwalifikuje się do prewencyjnego odstrzelenia (w najlepszym razie zatrzymanie, areszt, przesłuchanie) przez każdą ze stron konfliktu. W razie sytuacji survivalu cywilnego w czasach pokoju lepiej być widocznym dla ewentualnych służb ratowniczych.
Czy przyznasz mi rację, że jako ratownik łatwiej gdzieś w dziczy, w poszyciu lasu zlokalizujesz np. rozbitków usiłujących przetrwać i doczekać ratunku (survival=przeżycie, przetrwanie), którzy wyglądają tak jak w czasie profesjonalnego szkolenia survivalowego powyżej?
Turysta, który zaliczył wypadek gdzieś w górach i teraz czeka na GOPRowców będzie latwiej zauważony po zmroku jeśli ma cywilny, kolorowy ubiór, elementy odblaskowe pomogą w realnym przetrwaniu (survivalu).
No chyba to zamyka temat… ale jeszcze jedno.
Mój osobisty stosunek do militariów
Bardzo lubię tematy związane z militariami oraz wojskowością. Odwiedzam muzea, rzadziej niż bym chciał uda się zobaczyć jakąś rekonstrukcję historyczną. Mogę godzinami oglądać programy związane z wojną, strategią, przebiegami kampanii, itp. Lubię tematy związane z militarną archeologią. Czytam newsy o postępie w dziedzinie sprzętu wojskowego. Nie jestem z wykształcenia historykiem, itp., ale interesuję się tematem o wiele bardziej niż przeciętny cywil.
Na pewno będzie na tym blogu, nie raz i nie dwa ,jakiś wpis o zagadnieniach wojskowości na ile czas i zgromadzona wiedza (wiedza cywila, nie „mundurowego”) mi na to pozwoli.
Tyle jako odpowiedź dla osób zarzucających mi jakąś fobię i niechęć do militariów.
Tymczasem wróćmy do innych tematów survivalowych, bardziej praktycznych, a bal przebierańców niech trwa dalej.
P.S. Poczytaj o kamuflażu cywila w razie „W”:
I bardzo dobrze, że kwestionujesz „prawdy” dla niektórych wręcz objawione, nie podlegające dyskusji…
W przypadku zagrożenia największe szanse na przetrwanie mają ci, którzy będą najlepiej przystosowanie, a nie ci, którzy będą najmodniej ubrani.
szczerze mówiąc to chyba mój ostatni, albo jeden z ostatnich wpisów na ten temat, bo został on właściwie wyczerpany
nikt po prostu nie uzasadnił uczciwie, bezemocjonalnie, realnie i zrozumiale jak 2+2=4 tego dziwnego fenomenu modowego w cywilnym survivalu, natomiast tu i tam zaczynają się jakieś słabe docinki osobiste od ludzi w „panterkach”
https://uploads.disquscdn.com/images/7205dfb0afa9c9d4c55f8f5c2f9e967db2bd82f56cbf5a66cff89c1a8e95cef0.jpg
masz racje ! tylko ” nie rozgarniety ” bedzie sie upieral… i niech zostanie przy swoim jak jest głupi . ja i wielu ROZSADNYCH jest z TOBA , …dzialaj dalej z powodzwniem….według mnie pisz i pisz , bo zawsze można temat przedyskutowac….i czesc !
dziękuję za wsparcie, na pewno przy okazji temat poruszę, ale chcę skoncentrować blog na tematach praktycznych,
przekonywać o praktycznych aspektach noszenia się jako „militarny survivalista” można długo, pytanie czy to ma jakiś efekt 😉 jak ktoś się już obkupił w kilka zestawów ciuchów z demobilu – będzie bronił swojej decyzji a do racjonalnych argumentów podejdzie co najmniej z niechęcią
militarny survival owszem ma sens, jeśli naprawdę planujemy w razie W walkę partyzancką z wrogiem