Niedawno przyszedł do mnie kolega zaprezentować najnowszy urban-survivalowy nabytek – mianowicie latarkę LED z paralizatorem. Co jak co, ale taki gadżet powinien znaleźć się na blogu. Nagraliśmy nawet mini-film jak działa wspomniane urządzenie.
A do tego kilka fotek:
Koszt urządzenia to trzydzieści kilka zł na pobliskiej giełdzie. Do całości dołączona jest ładowarka.
Kolega nie wytrzymał i wypróbował paralizator na sobie… ja się nie skusiłem 😛
Kolego, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że w myśl przepisów ustawy o broni i amunicji paralizator jest bronią.
Gdzie to można kupić ;o
Zgodnie z artykułem 11 pkt 7 Ustawy o broni i amunicji pozwolenia nie wymaga się w przypadku posiadania przedmiotów przeznaczonych do obezwładniania osób za pomocą energii elektrycznej o średniej wartości prądu w obwodzie nieprzekraczającej 10 mA. Więc bez spiny, wszystkie „paralizatory” dostępne w sklepach bez pozwolenia mają o wiele niższe natężenie prądu. Wystarczy być pełnoletnim i można nabyć;) Tylko, że one nie „paraliżują” tak jak w filmach klasy B 😉 Wywołują reakcję bólową i bardziej straszą niż obezwładniają. Oczywiście może to pomóc. O wiele skuteczniejszy jest zwykły gaz pieprzowy, notabene bardzo niedoceniany.