Dziś oglądałem kolejny anglojęzyczny „jutub” kolejnego preppersa-survivalowca, chcącego zaistnieć w sieci. Jak wygląda kolejny survivalista w sieci? No oczywiście kolory maskujące, wzory militarne, ciuchy pseudo-bojowe. Pytanie, które zadaję milion razy, po co?
- Aha… Jesteś żołnierzem? OK, rozumiem, szacunek! Chwała naszej Ojczyźnie!
- Hmm… a może jesteś amatorem ornitologiem i nie chcesz płoszyć ptaków… no chwalebne, chwalebne hobby. Bardzo lubię przyrodę.
Jednak jeśli jesteś survivalistą-prepersem to strój maskujący czy militarny jest wręcz szkodliwy!
Zasadniczo najlepiej jest wyglądać dość podobnie jak cała reszta cywilów, np. w przypadku ewakuacji, w razie wojny, sytuacji SHTF. Nie wyróżniać się niczym. Strój militarny kwalifikuje cię jako „zielonego ludzika” albo partyzanta, do prawdopodobnego odstrzału prewencyjnego przez obie strony konfliktu. Nie chcemy dać się zastrzelić w razie „W”. Cywile na ogół nie latają w panterkach z demobilu, ani w strojach maskujących, a my chcemy pozostać „low profile”, chcemy nie zwracać na siebie uwagi na tle grupy cywilów, więc wyglądajmy raczej jak cywile.
Można (a nawet warto) mieć jakiś sprzęt, specjalistyczne ciuchy (np. bielizna termiczna, albo zapobiegająca poceniu się, polar, itp.), ale by to nie było widoczne, nie przykuwało niczyjej uwagi. Dobre, wygodne buty, itp., jednak także nie zwracające uwagi. Wyglądajmy jak kolejny „szary człowiek”, cywil, na którego nie warto tracić nabojów.
W terenie, w czasie pokoju oczywiście, a nie sytuacji „W”, myślę, że warto by nasze ubranie miało jakieś elementy fluorescencyjne/odblaskowe/bijące po oczach. Takie zatem mam też. Survialista powinien starać się być widoczny. Łatwiej utrzymać jest wtedy kontakt wzrokowy z ekipą (np. w lesie), w razie sytuacji awaryjnej będziemy łatwiej widoczni dla służb ratunkowych. W razie konieczności przejścia poboczem drogi jesteśmy lepiej widoczni dla kierowców.
Mam apel – nie chodźmy w „ciuchach maskujących” np. w górach, w trudnym terenie. Ewentualnym ratownikom nie ułatwi to pracy – mowa o lokalizacji naszej skromnej osoby.
Ja, jak pisałem, staram się wyglądać w terenie normalnie, jak każdy inny turysta. Ciuchy po prostu funkcjonalne i wygodne. Buty specjalistyczne, ale wyglądające skromnie. Raczej unikam akcentów militarnych. Postronne osoby nie powinny identyfikować mnie jako survivalisty/prepersa, nie powinny domyślać się sprzętu, który mam ze sobą, ani wyposażenia. Bo i po co? Po jaki grzyb, ktoś miałby myśleć, że jestem przygotowany-preppared.
Tyle w temacie!
Strój pseudo-militarny nie czyni z ciebie survivalowca, tylko twoje realne przygotowania, wiedza, czynności, trening. Paradowanie w stroju pseudo-wojskowym, jak nie jesteś żołnierzem, nie ma nic wspólnego z survivalem.
Tak zdecydowanie, tak wykonując takie cwiczenie myślowe jak, jakiś konflikt zbrojny, ( bo oczywiśćie wiemy, że to jest teraz nierealne), ale wykonując ćwiczenie ok. zdezydowanie lepiej się nie wyróżniać, myślę, że też zostanie jakimś super znanym prepersem, prezentującym, swój schron, i swoją dużą działke z dużym poziomem samowystarczalności, spowodowałoby natychmiastową lokalizacje naszej osoby, przez obcy wywiad, może i dużo wcześniej takie osoby byłyby lokalizowane, zanim obce wojska by wkroczyły, i natychmiast byłyby likwidowane, a sprzęt i wyposażenie konfiskowane, schrony niszczone, i to w tempie ekspresowym, dzisiaj przy wysoce zaawansowanej sztucznej inteligencji, głębokiemu uczeniu maszynowemu, niedługo może nawet komputerą kwantowym, nawet boty czy inny rodzaj sztucznej inteligencji mógłby wychwytywać takie osoby w sieci, a nawet nie tylko w sieci, bez nawet udziału człowieka, obcy wywiad miałby takie osoby na patelni błyskawicznie. Co pozostaje zrobienie jakiegoś tajnego schronu w zwykłym domu jednorodzinnym, można np. zabudować jedno pomieszczenie tak, żeby było bez okien, wzmocnić, żelbetonową konstrukcją od środka, i tyle, lub zrobić coś takiego w piwnicy, tak żeby nikt o tym nie wiedział, i zeby nie rzucało się to w oczy, tyle co mi przyszło do głowy w ramach oczywiście ćwiczenia myślowego.