Czas szybko mija. Do zimy tylko kilka miesięcy. A co najlepiej smakuje przy ognisku w zimny dzionek??….oczywiście herbata. Proponuję Wam abyście sami sobie zrobili porządną herbatę. Mówię tu o Ivan Czaj…z wierzbówki kiprzycy.
Zbieramy liście, które trzeba przefermentować. Najlepiej zebrane liście mocno upchać w słoju i wystawić na słońce. Liście powinny zmienić kolor z zielonego na brązowy.
Co dalej. Wyciągamy sfermentowane liście i lekko odciskamy.No i teraz dwie opcje. 1-możemy liście rozdrobnić..czyli pociąć wypasionym nożem /czytaj Mora ;)/ na małe kawałki lub opcja 2.. pozostawić duże liściory.
Jedziemy dalej. Znów dwie opcje. Albo robimy herbatę zieloną..czyli suszymy w temp.30-40 stopni…..albo suszymy w wysokiej temperaturze 90-100 otrzymując herbatę czarną.
No i już GOTOWE. Taki zapas czaju przyda się na zimowe wypady. Bardzo lubię smak Ivan Czaju…bo tak się zwie herbata z wierzbówki.
Autor wpisu oraz zdjęć:
Ireneusz Trylski
Pozwoliłem sobie dać tytuł wpisu „herbata słowiańska”, bo choć region Petersburga w Rosji był największym producentem herbaty swojego czasu i w Europie przyjęła się nazwa Ivan Czaj, jest to nasz rodzimy wynalazek – wspólny wszystkim ludom słowiańskim.
Bardzo fajny pomysł. Bede musiał wypróbować
Mam pewną wątpliwość. A czy sam fakt przefermentowania lisci nie spowoduje że będą one jak herbata czarna? Czy trzeba je jeszcze suszyć w wyższej temperaturze? Czy herbatą „zieloną” nie będa po prostu ususzone „zielone” liście bez ich wstepnej fermentacji? – Arec Ki z tej strony…Coś był problem z logowaniem
nie robiłem jeszcze sam słowianskiej herbaty, dlatego nie mogę odpowiedzieć, natomiast wydaje mi się, że muszą zajść te 2 czynniki
generalnie wszystkie wierzbowice mają przyjemny smak jako herbata zielona, czyli zwykłe ususzone liście