Działkowy survival

Jedną z koncepcji dyskutowanej na tym blogu jest „działkowy survival” czyli wykorzystanie działki ogrodowej ROD jako cel ewakuacji lub miejsce treningu preppersa. Dzisiaj chciałbym Wam pokazać, że „działkowy survival” nie jest bynajmniej koncepcją idealną a wicie sobie survivalowego gniazdka na RODos może skończyć się źle.

To jest parking przy działkach ogródkowych w jednym z miast w pobliżu mnie, gdzie czasem parkuję. Czujecie już dalszy klimat?

Tak. Koncepcja „działkowego survivalu” jest tu rozjechana buldożerami. Dosłownie i nie w przenośni.

Jeszcze 'chwilę temu’ były tu malownicze altanki, działki, drzewa owocowe i piękne miejsce odpoczynku dla mieszkańców, dzisiaj smutno patrzeć doszczętnie na zniszczony teren. Co tu powstanie? Kolejny supermarket zachodniej sieci? Zamiast wyhodować własne zdrowe warzywa – kupisz chemicznie napompowaną włoszczyznę od Portugalczyka?

Niestety  to wszystko możliwe. Sprawdziłem. Teren twojego ogródka ROD nie jest bowiem Twoją własnością w sensie prawnym, działki nie są geodezyjnie wydzielone i zapisane w księdze wieczystej, możesz w każdej chwili zostać wywłaszczony i wyrzucony z ROD na  zbity pysk.

Tyle w temacie! Masz coś do dodania? Skomentuj!

P.S. #1 Polecam blog działkowego survivalisty, który jest już dodany na stałe do linków po prawej.

P.S. #2 Polecam wpis:

Działka jako cel ewakuacji. MP3