Dopasuj zapasy do prawdziwych potrzeb!

Co jakiś czas na forach obserwuję powtarzający się scenariusz. W grupie pojawia się jakaś początkująca Pani Preppers i prosi o recepturę na zapasy. Wypowiedź idzie w ten deseń „Hej, Pomóżcie. Mam dwoje dzieci i chcę zrobić zapasy preppersa na możliwe dwa-trzy tygodnie kwarantanny, piszcie co powinnam kupić.” Kiedyś odpowiadałem takim osobom szczegółowo, dziś już raczej tego nie robię, bo to jak grochem o ścianę rzucać – bez efektu. Tłumaczę jak zrobić dobre zapasy, a na koniec słyszę: „Dobrze, OK, dobrze – ale podaj mi gotowe rozwiązanie dla mnie, dwójki dzieci, aha i jeszcze dla babci Genowefy w razie czego…”

Uff…

OK, może ten wpis niech będzie zarówno odpowiedzią dla osób początkujących, jak i dla praktyków, którzy chcą takim odpowiedzieć.

Przede wszystkim realnie NIE MA czegoś takiego jak procedura i przepis na zapasy awaryjne. NIE ma realnie, bo oczywiście w przepisach znajdziesz porady typu, zgromadź tyle i tyle kg ryżu, sto kg grochu, dwieście kg zboża, itp. Problem jest w tym, że ZAPASY MUSZĄ BYĆ ROTOWANE, rotowane tu i teraz!

Po pierwsze produkty mają różne terminy przydatności do spożycia, raczej krótsze niż dłuższe i wierzcie mi lub nie, konieczność wyrzucania części zapasów nierotowanych jest trochę frustrująca – zwłaszcza, że człowiek włożył w przygotowanie swój czas, energię i pieniądze. Sam zaliczyłem kiedyś nieumiejętne przygotowanie zapasów i potem wyrzucanie konserw do śmietnika (głównie to były strączkowe różnego rodzaju, których używam sporadycznie, ale przecież „każdy preppers” namawiał na strączkowe!).

Po drugie sytuacja korzystania z zapasów w czasie kryzysu nie powinna być dla nas karą, sam kryzys – czy to sytuacja klęski żywiołowej, czy inna pandemia, jest już wystarczająco stresujący!

Robienie zapasów i korzystanie z zapasów musi być dla nasz przyjemnością i czymś naturalnym! Zatem mam wniosek: Opieraj swój zapas na produktach których rzeczywiście używasz w normalnej sytuacji, albo na ich bliskich odpowiednikach!

Zatem Droga Matko-dwójki-dzieci, jeśli Twoje dziecko za Chiny Ludowe nie tknie ryżu i czerwonej fasoli, to nie kupuj tego w zapasie, tylko dlatego, że wszyscy preppersi polecają ryż i fasolę. Zamiast tego…

Poobserwuj przez tydzień – dwa rzeczywistą strukturę spożycia Twojej rodziny. Jeśli dzieci są wyjątkowo ziemniaczane, spróbuj do zapasu dodać jakieś gotowe puree ekspresowe, oczywiście najpierw kup testowo paczkę, czy rodzina w ogóle zje coś takiego, a jak nie, to niech mąż zmajstruje jakiś schowek na ziemniaki do chłodnej piwnicy zabezpieczony siatką przed gryzoniami. Jak rodzina nie jest „kaszowa” to będą pluć i marudzić na wszelkie kasze, więc po co to kupować, tylko po to, by za trzy lata wyrzucić – przy sprzątaniu szafek? Spróbuj zatem makaronu…

W zapasie fajnie mi się sprawdzają konserwy z tuńczyka, ale ja jestem dość „rybny” – dlaczego mam więc kupować golonkę konserwową, po której mam niestrawności? Bezsens. Za to dobrze mi się sprawdzają konserwy typu „smalczyk kanapkowy” czy „słonina wojskowa” i tak dalej…

Czy moja receptura Ci coś da? Skądże, raczej niewiele! Niestety trzeba chwilę przemęczyć zwoje mózgowe w Twojej główce i zrobić to przygotowanie samemu! Ja mogę jedynie trochę zainspirować!

Zatem trochę inspiracji na dziś. Ponieważ uważam, że zapasy NIE MOGĄ być nudne, mają nas też podtrzymywać na duchu, do uzupełnienia zapasu makaronów dzisiaj dodałem dziś kilka przekąsek – nerkowce, suszone buraki i pomidory, które poleżą długi czas, a na najbliższy okres wege-kabanosy, które mi smakują i spokojnie poleżą kilka miesięcy bez lodówki. To dopiero początek zakupów uzupełniających!

Mój plan to urozmaicona seria fajnych przekąsek, przypraw, ziół (których rzeczywiście od czasu do czasu używam), w małych ilościach – tak, aby np. ewentualne przetrzymanie na kwarantannie, lub okres utrudnionych zakupów w czasie koronawirusa, był maksymalnie przyjemny kulinarnie.

To na dziś wszystko! Jakie Ty masz przemyślenia? Pisz śmiało! Pozdrawiam!

Polecam:

Uzupełnianie zapasu konserw – zadbaj o jakość i czystość