Dzisiaj kolejny wpis o grzybobraniu, tym razem o popularnym, ale też budzącym u niektórych osób kontrowersje grzybie – mowa o kani. Tak, kania może być pomylona z grzybami trującymi przez niedoświadczonych grzybiarzy. Osoby doświadczone nie powinny mieć większych problemów.
O różnicach między kanią a muchomorem napisano wiele w internecie, być może napiszę jeszcze o tym i uzupełnię mój cykl o grzybach, na razie jednak odsyłam do wyszukiwarki…
Zanim jednak napiszę dalej – jedna prośba. Nie znasz się na grzybach, nie jesteś w 100% pewny/a grzyba. NIE zbieraj, a jeśli jest choć najmniejsza wątpliwość, co do już zebranych, nawet 1% wątpliwości – wyrzuć podejrzany grzyb. Jeśli nie masz cierpliwości na rozpoznawanie grzybów – ogranicz się tylko do grzybów z siatką/gąbką pod brązowym kapeluszem.
Jednak odnośnie kani – łatwo pomylić ją z czubajką czerwieniejącą. Grzyb jest oznaczony jako jadalny, ale z adnotacją, że u wielu „wrażliwych” osób wywołuje podrażnienia żołądka i jelit – jednym słowem, z relacji innych osób, które go spróbowały – taki sraczko-grzyb. Niektóre osoby jedzą czubajkę czerwieniejącą, być może kilkakrotne odgotowanie i odlanie wody pomogłoby, ja jednak nie mam ochoty eksperymentować. To jest ten przypadek, w których uważam, że lepiej zrezygnować z konsumpcji.
OK, jedziemy z tematem.
Na początku wygląda podobnie jak kania, potem, kilkanaście minut po zebraniu, jakby lekko ciemnieje.
Teraz delikatnie skubiemy blaszki znalezionej „kani” i wrzucamy do kosza. Tu dla potrzeb zdjęcia skubnąłem mocniej – zobaczymy, że po jakimś czasie grzyb czerwienieje.
Sraczko-grzyb czerwienieje – kania pozostaje biało-kremowa!
Trzon sraczko-grzyba, czyli czubajki czerwieniejącej jest gładki i po zebraniu też czasem lekko ciemnieje. Trzon kani jest w „panterkę” i nie ciemnieje po zebraniu.
O tak to ma PRAWIDŁOWO wyglądać. Biały trzon w „panterkę”, tutaj zdjęcie wykonałem pół godziny – do godziny po zebraniu.
Pozdrawiam i polecam:
Pomysł na łatwe wysuszenie grzybów
oraz
Dyskusja