Dziś krótka historia o awarii ogrzewania. Gościnnie pisze Kol. Andrzej.
Awaria ogrzewania – sam przerobiłem taką sytuację jakieś 5 lat temu, przy minus 20-stu w środku zimy pękł piec CO i trzeba było spuścić wodę z instalacji. Dom nie ma dobrej izolacji więc zaczął się wychładzać natychmiast.
Na szczęście na dolnym piętrze jest rzadko używany prosty, (bez jakiś kanałów, płaszczów wodnych) kominek, był też wcześniej przygotowany spory zapas drzewa jakieś 7-9 metrów sześciennych. Tak, że głównym źródłem ogrzewania stał się kominek na czas awarii, po porządnym rozpaleniu ognia na dole domu było względnie akceptowalne ciepło, jak na sytuację awaryjną, jakieś 17 stopni, część ciepła wraz z rozgrzanym kominem i przez klatkę schodową dostawała się do góry więc i piętro trochę się nagrzewało, na piętrze było ok 8 stopni , w pokoju w którym przebywałem na piętrze włączyłem dwa grzejniki olejowe o mocy 2X 1500W (pokój ten jako jedyny ma wymienione okna i rolety zewnętrzne), było znośnie 15-18 stopni, kolejny grzejnik olejowy był użyty w łazience o mocy max 2000W, można było spokojnie korzystać z łazienki.
W czasie awarii wszyscy przebywali w domu tak się wtedy ułożyło (usunięcie skutków trwało ok 8 dni, zamówienie pieca, fachowcy) pomimo znośnych nawet dobrych warunków cieplnych pojawiła się masa problemów natury psychologicznej, były lamenty jakby nie wiadomo co się działo.
Ja uświadamiałem domowników, że taka sytuacja to jest pryszcz w porównaniu z tym co ludzie musieli przechodzić podczas np. wojny. Z czasem przerodziło się to w ostre konflikty i utarczki słowne, które trwały jeszcze długo po usunięciu awarii.
Podsumowując dzisiaj ludzie są strasznie miękcy i kompletnie nie przystosowani do jakiś większych niedogodności. Przy czym tutaj i tak było bardzo komfortowo, bo był kominek i grzejniki elektryczne, co jakby wyłączyli jeszcze prąd? Heh.
Czy Ty zaliczyłeś kiedyś podobną przygodę? Napisz!
Przy okazji polecam zerknąć:
Źródłem konfliktów był sam fakt przebywania ze sobą a nie problem braku ciepła. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego życia w „jednej izbie” i tu jest ten problem.
Doskonale opisał to Krzysztof w filmie „Dlaczego warto zabierać rodzinę pod namiot”.
Trudno, do takiej formy społecznej jesteśmy przyzwyczajeni teraz i jak bym raczej nie liczył na to, że wprowadzanie rewolucji coś tu pomoże. Z resztą, co innego namiot i atmosfera urlopu, co innego nerwowa sytuacja rodzinna wypełniona spekulacjami, np. żony lubią gadać „a nie mówiłam” i drążyć dziurę w brzuchu aż facet nie wytrzyma
Po tej akcji zastanawiałem się, co by było , jakby tak wyłączyli prąd na kilka dni, w moim regionie takie wyłączenia raczej się nie zdarzają, ale są regiony w naszym kraju, gdzie podczas ostrych zim dochodziło do takich wyłączeń nawet na 2 tygodnie. Problem polega na tym, że zasadniczo wszystkie instalacje CO. Obojętnie czy piec jest węglowy, miałowy , gazowy, potrzebują do pracy prądu, i uważam, że zwłaszcza jak się mieszka w takim miejscu gdzie ryzyko takiej awarii jest spore należałoby zapewnić awaryjne zasilanie chociaż tylko do podtrzymania pracy pieca. Są specjalne akumulatory do zasilania awaryjnego pieca CO. Jest to jakieś wyjście ale tak… cena tych UPS wyjdzie porównywalnie do małego agregatu, ja bym wolał mały agregat jakbym miał wybrać tylko jedno urządzenie i jakiś niewielki, lub średni zapas paliwa. Jeżeli mamy auto benzynowe , to nie ma też problemu z wymianą paliwa raz na 3-4 miesiące ( paliwo trzeba wymieniać ), po prostu raz na te 3-4 miesiące, trzeba przelać paliwo do auta i zużyć w aucie, żeby się nie zepsuło z czasem. Agregat też trzeba odpalać co jakiś czas nawet jak nie jest potrzebny. W rejonach mocniej narażonych na wyłączenia to ma sens, agregat przyda się jeszcze do innych odbiorników niż tylko piec.
Kiedys , kiedy proponowałem mojemu klientowi wykonanie zamykania automatycznego żaluzji okiennych sterowanych z przekaznika zmierzchowego, opowiedzaał mi pewne zdarzenie jak ktos pozostał na noc na tarasie na pietrze , kiedy przekaznik po zachodzie slonca zamknoł żaluzje przeciw wlamaniowa
O kurczę, rzeczywiście ciekawa historia.